Arged BMSlam Stal w niedzielny wieczór pokonała Legię Warszawa w Arenie Ostrów 89:81, ale wielkiej radości nie było. W dwumeczu lepszy okazał się zespół ze stolicy, co przy wyrównanej czołówce tabeli może mieć znaczenie w kontekście walki o jak najlepszą pozycję przed fazą play-off.

Stal chciała się przełamać po dwóch wyjazdowych porażkach z Kingiem Szczecin i Śląskiem Wrocław. Zrobiła to, choć rozmiary wygranej pozostawiają do życzenia. Ostrowski zespół znakomicie rozpoczął spotkanie. W 13 minucie prowadził 32:13. W 27 minucie po trójce Jamesa Florence'a było 62:38. Wydawało się, że Stal jest na dobrej drodze, by nie tylko rozbić Legię, ale i wygrać różnica wyższą niż 16 punktów, bo taką przewagą Legia zwyciężyła w Warszawie. Niestety, kiepska czwarta kwarta zniweczyła te plany. Legia odrobiła sporo punktów i doprowadziła nawet do nerwowej końcówki. Zespół Igor Milicicia wygrał ostatecznie 89:81, ale znów przytrafił mu się fatalny przestój. Swojego dnia w niedzielę nie miał lider Stali, Jakub Garbacz, który spudłował wszystkie 12 rzutów z gry. Stal z bilansem 16-9 jest czwarta w tabeli Energa Basket Ligi.

Arged BMSlam Stal Ostrów - Legia Warszawa 89:81 (23:10, 20:18, 26:22, 20:31)

Arged BMSlam Stal: Chris Smith 20, Taurean Green 16, TreyKell 14, Mark Ogden 13, Josip Sobin 9, Jarosław Mokros 8, James Florence 8, Jakub Garbacz 1.

Legia: Walerij Lichodiej 15, Grzegorz Kulka 14, Jakub Karolak 11, LesterMedford 10, Earl Watson 9, Grzegorz Kamiński 8, Dariusz Wyka 7, Jamel Morris 5, Nickolas Neal 2.

na fot.: Fragment meczu Stali z Legią