Przez 34 minuty siedział na ławce rezerwowych, ale wkroczył do akcji w decydującym momencie i przechylił szalę zwycięstwa na stronę BM Slam Stali Ostrów. Mowa o Adamie Kaczmarzyku, ostrowskim koszykarzu, który w tym sezonie debiutuje w ekstraklasie. W pierwszych meczach grał bardzo mało. Przełom nastąpił w Koszalinie, a prawdziwym jokerem Kaczmarzyk okazał się w pojedynku z Turowem Zgorzelec. "Spełniam swoje marzenia, ale na ocenę mojej gry jeszcze za wcześnie" - powiedział Radiu Centrum Adam Kaczmarzyk:

"Dla młodych ludzi z takiego meczu płynie jeden sens - dla takich chwil warto grać w koszykówkę. Nawet, gdyby było to spotkanie przegrane, emocje jakie towarzyszą na boisku naprawdę jest ciężko przeżyć. Cieszę się, że zdarzył się taki mecz, bo dla oka było to naprawdę kapitalne widowisko. Nie podniecam się swoimi występami, bo to na razie były tylko dwa mecze. Chcę zagrać cały równy sezon i dopiero wtedy będziemy mogli mówić, że sam siebie zaskoczyłem. Na razie nie ma co popadać w hurraoptymizm. Trzeba nadal ciężko pracować, by dobrze zagrać cały sezon".

Ostrowianin do tej pory grał w drugiej lidze m.in. w Pleszewie, a później w pierwszej lidze w Stali Ostrów i ostatnio w Zniczu Pruszków. Na parkietach ekstraklasy debiutuje. Specjalnością Kaczmarzyka są rzuty z dystansu. Jak do tej pory trafił 5 na 8 prób. W niedzielnym meczu z Turowem Zgorzelec nie pomylił się ani razu.