Mariusz Staszewski to drugi w historii ostrowskiego żużla trener, który wprowadził zespół do najwyższej klasy rozgrywkowej. Wcześniej w 1988 i 1997 roku dokonywał tego Roman Tajchert. Staszewski przez ostatnie sześć lat w Ostrowie wykonał gigantyczną pracę, nie tylko z młodzieżą, ale także z pierwszym zespołem. Dwa lata temu otarł się o awans. Teraz dokonał rzeczy wielkiej i wprowadził Arged Malesę Ostrów Wielkopolski na żużlowe salony. W niedzielę wieczorem chyba jeszcze do końca nie docierało do Mariusza Staszewskiego, jak wielki sukces stał się udziałem jego i drużyny.
"Co czuję? Szczęście. Jesteśmy wszyscy bardzo zadowoleni. Po to się jeździ, by wygrywać takie mistrzostwa. Jestem zadowolony, bo wygraliśmy eWinner 1.Ligą. Nikt nas nie stawiał w roli faworyta. Ja uważałem od początku, że nasza drużyna była mocna. Nawet po tych dwóch porażkach na inaugurację dwoma punktami, gdzie już wtedy wszyscy wieszali na nas psy, wiedziałem, że nie jesteśmy słabi, że sobie poradzimy. Mówiłem przed sezonem, że mamy drużynę, którą stać na wszystko. Jeśli wszyscy będą w swojej optymalnej formie, to będzie dobrze, a nie byli. Można powiedzieć, że ani Oliver Berntzon, ani Nicolai Klindt tej swojej najwyższej formy przecież nie znaleźli. Gdyby oni byli w wyższej formie, to bylibyśmy jeszcze mocniejsi. Byliśmy jednak na tyle mocni, że wystarczyło do wygrania eWinner 1.Ligi" - powiedział radiuCENTRUM Mariusz Staszewski.

na fot.: Ostrowska ekipa przed sektorem kibiców TŻ Ostrovii

Historia ostrowskiego żużla zatoczyła koło. Prawie ćwierć wieku temu również juniorzy - wychowankowie klubu - zrobili różnicę. Wtedy Przemysław Tajchert, Paweł Łęcki, Karol Malecha i nieodżałowany Tomasz Jędrzejak. Teraz Sebastian Szostak, Jakub Krawczyk, Jakub Poczta i Kacper Grzelak. Takiej młodzieży ostrowskiej drużynie już teraz zazdrości większość drużyn w PGE Ekstralidze!

na fot.: Ostrowska młodzież