Ponad trzy godziny spędzili wczoraj wieczorem na Stadionie Miejskim żużlowi kibice. Nikt chyba jednak nie żałował, bo po fantastycznym meczu zdziesiątkowana kontuzjami drużyna Intaru Lazur Ostrów pokonała GTŻ Grudziądz 50:40. Bohaterem gospodarzy był junior Adrian Gomólski, zdobywca 14 punktów.

Spotkanie rozpoczęło się z prawie godzinnym opóźnieniem. Gospodarze chwytali się bowiem wszystkich dozwolony metod, by na mecz zdążył Adrian Gomólski. Zbulwersowało to oczywiście ekipę GTŻ-u Grudziądz. Mówi trener Andrzej Maroszek.

„Drużyna gospodarzy czekała na Gomólskiego, który godnie reprezentował Polskę w Diedenbergen i chwała mu za to. Jednak chwyty, których łapali się gospodarze były poniżej pasa. Bez sensu było opóźniania rozpoczęcia zawodów kosztem publiczności  i naszego zdrowia”.

Trener Intaru Lazur Jan Grabowski ripostuje jednak.

„My zgodnie z regulaminem podjęliśmy decyzję, że możemy składać protest. Proszę mi powiedzieć, w którym miejscu nagięliśmy regulamin. Nie było takiego momentu. Wszystko odbywało się zgodnie z literą prawa”

Kiedy już mecz się rozpoczął, walka była na całego. Do 11 wyścigu goście stawiali spory opór Intarowi Lazur. W końcówce jednak szalę zwycięstwa przechylili na swoją stronę gospodarze. Ojcem zwycięstwa był Adrian Gomólski. Ważne punkty dorzucili także David Ruud, Daniel Nermark i Robert Miśkowiak.

„Potwierdziło się, że nie można lekceważyć drużyny z Grudziądza. Podeszliśmy do tego spotkania ogromnie zmobilizowani. Chcieliśmy wygrać i zdobyć bonus. Udało się. Cieszymy się bardzo” - podsumował popularny „Misiek”.

kmiecikrc.fm