Wygrali kolejny horror, ale z tych mistrzostw świata wrócą bez medalu. Walczą jednak o olimpijską kwalifikację, stąd też każde zwycięstwo jest na wagę złota - mowa o polskich piłkarzach ręcznych z czwórką szczypiornistów pochodzących z Ostrowa w składzie. Wychowankowie Ostrovii na mundialu w Szwecji grają w kratkę - tak jak cała kadra Bogdana Wenty. W niedzielnym meczu z Serbią w końcówce meczu ważne bramki rzucili jednak Bartłomiej Tomczak i Marcin Lijewski. Eugeniusz Lijewski w rozmowie z Radiem Centrum ubolewa, że na mistrzostwach brakuje kontuzjowanego młodszego jego syna, Krzysztofa, który byłby świetnym zmiennikiem dla starszego Marcina.

"Marcin nie jest już przecież najmłodszym zawodnikiem. Szybkość nie jest niestety jego atutem. Nie jest łatwo wytrzymać presing rywala, tę ciągłą walkę z obrońcami. Szkoda, że nie ma Krzysztofa, który byłby stuprocentowym zmiennikiem dla Marcina. Zawodnik musi przecież odsapnąć trochę w czasie meczu. Całego spotkania nie jest w stanie grać na pełnych obrotach" - tłumaczy senior Lijewski.

Polska pokonała Serbię 27:26 i ma jeszcze szanse na zajęcie nawet piątego miejsca na mistrzostwach. Podczas niedzielnego meczu komentatorzy telewizyjni podkreślali ostrowskie korzenie czterech reprezentantów Polski. Na trybunach zasiadły także żony i narzeczone ostrowskich szczypiornistów. Kamery uchwyciły również fanów szczypiorniaka z Ostrowa Wielkopolskiego, którzy na żywo dopingowali biało-czerwonych w Szwecji.

kmiecikrc.fm