O sporym pechu może mówić żużlowiec Klubu Motorowego Ostrów, Patryk Pawlaszczyk, który po raz drugi w tym sezonie nabawił się kontuzji. Podczas wczorajszego treningu doszło do groźnie wyglądającego wypadku. Efekt – zwichnięty bark Pawlaszczyka, co oznacza kilka tygodni przerwy w startach na torze.

Wypadek wydarzył się pod koniec treningu, kiedy na torze znajdowali się Robert Miśkowiak i Patryk Pawlaszczyk. Mówi popularny „Misiek”, który z karambolu wyszedł na szczęście bez szwanku.

„Testowaliśmy sprzęt, jak to na treningu bywa. Było ciasno w pierwszym łuku. Patryk zahaczył o mnie i nie szło już nic zrobić. Motocykle się szczepiły i pojechaliśmy w bandę.”

Wypadek dokładnie widział inny zawodnik Klubu Motorowego Ostrów, Adrian Gomólski, który akurat trening kolegów oglądał z murawy boiska.

„Patryk najechał na koło Roberta. Z doświadczenia wiem, że w takiej sytuacji zawodnik nie może wiele zrobić. Wszystko dzieje się w ułamkach sekund. Wygląda niestety na to, że Patryk ma wybity bark”

Pierwsze diagnozy lekarskie potwierdziły także badania w szpitalu, gdzie stwierdzono zwichnięcie stawu barkowego u ostrowskiego żużlowca. Zespół Janusza Stachyry w najbliższych meczach będzie musiał radzić sobie bez podstawowego juniora.

„Nic na to niestety nie poradzimy. Ja tylko mogę życzyć mu szybkiego powrotu do zdrowia, a w Grudziądzu będziemy musieli skorzystać z innego zawodnika” - kończy trener Klubu Motorowego.

kmiecikrc.fm