Piotruś Jędrusiak

Urodził się w czerwcu 2009 jako zupełnie zdrowe dziecko. Do 3,5 roku życia rozwijał się prawidłowo, nigdy nie chorował na groźne choroby. Był niezwykle aktywny i ciekawy życia, nic nie zwiastowało nadchodzącej tragedii. W grudniu 2012 roku trafił do kaliskiego szpitala, gdzie zdiagnozowano u niego zapalenie stawu biodrowego. Do połowy lutego był leczony na stawy. Synek w tym czasie nie chodził, skarżył się na ból nóżek. W połowie lutego jego stan się znacznie pogorszył, pojawiły się wybroczyny, był bardzo osłabiony i blady. Po wykonaniu szczegółowych badań krwi w kaliskim szpitalu usłyszeliśmy diagnozę – białaczka limfoblastyczna. Było to jak wyrok.

Następnego dnia po przetoczeniu krwi został przetransportowany do Kliniki Onkologii i Hematologii w Poznaniu, gdzie rozpoczął leczenie onkologiczne. W piętnastej dobie leczenia stwierdzono, że jest sterydooporny i zaliczono go do grupy HR (wysokiego ryzyka wznowy). W trzydziestej trzeciej dobie leczenia, z badania szpiku oceniono, że synek osiągnął oczekiwaną remisję. Wiadomość ta, jakże radosna, zbiegła się w czasie z sytuacją niebezpieczną dla życia Piotrusia, mianowicie synek miał masowy krwotok z jelita grubego, który zakończył się laparotomią brzuszka. W związku z krwotokiem, znowu przerwano chemioterapię. W kwietniu stwierdzono, że Piotruś ma grzyba wątroby. Leczenie grzyba wiązało się z koniecznością stosowania specjalistycznych leków dożylnych oraz sterydów. Lekarze poinformowali nas, że leczenie grzyba trwa nawet 6 miesięcy. Po ustabilizowaniu się stanu synka, wznowiono chemioterapię.
Pierwszy raz wyszedł do domu 1 lipca. Przez 2 tygodnie pobytu w domu Piotruś zaczął odżywać po odstawieniu sterydów, nie mógł się nacieszyć z powrotu. Każdy pokój, każdą zabawkę odkrywał od nowa. Nadal nie mógł poruszać się samodzielnie na swoich nogach. 15 lipca synek wrócił do szpitala, by rozpocząć dalszy cykl leczenia, tym razem sześć protokołów HR. Na wstępie wykonano kontrolny rezonans brzuszka, po którym okazało się, że grzyb wątroby nadal jest, mało, zaczął się ponownie rozprzestrzeniać! Ponownie konieczne było leczenie chemioterapią w zbiegu z leczeniem grzyba wątroby, w tym ciągłe stosowanie sterydów. Podczas bloków HR podawane są bardzo duże dawki leków, nawet 10 krotnie większe niż w I protokole, także sterydy w bardzo dużych dawkach. Po podaniu trzech bloków HR lekarze zrezygnowali z podania następnych trzech z uwagi na pogorszenie się jego stanu. Po tym leczeniu stracił wszystkie włosy, brwi i rzęsy.


Synek zaczynał już ładnie chodzić, kiedy to doszło do złamania kości śródstopia. Okazało się, że na skutek przyjmowania dużych dawek sterydów w długim okresie czasu oraz leków na grzyba wątroby pojawiła się u niego ostreoporoza. Jego noga trafiła na 7 tygodni w gips. Podczas szczegółowych badań kręgosłupa wykryto kompresyjne złamanie odcinka kręgosłupa lędźwiowego. Od tego momentu przy pionizacji musi być ubrany w gorset.
Po trzech blokach HR, rozpoczęto leczenie II protokołem. W październiku rezonans kontrolny wykazał, że udało się zwalczyć grzyba wątroby. Lekarze postanowili zmienić sterydy z dożylnych na tabletki i wypuścili nas do domu. Pobyt w domu trwał trzy dni, musieliśmy szybko wracać do szpitala, synek bardzo źle się czuł. Stwierdzono przełom nadnerczy. Okazało się, że nie przyswaja sterydów w tabletkach. Przez około miesiąc miał przerwę w chemioterapii z uwagi na niepracujące nadnercza i konieczność stabilizacji poziomu elektrolitów we krwi. Po dwóch tygodniach udało się ustabilizować wartości elektrolitów, jednak w chwilę potem Piotruś złapał rotawirusa. Po zwalczeniu rotawirusa kontynuowano chemioterapię i leczenie nadnerczy. W ostatnim dniu chemioterapii z II protokołu synek ponownie został zaatakowany przez roatawirusa. Obecnie Piotruś cały czas nie chodzi, jest osłabiony długotrwałą chemioterapią i sterydoterapią. Przed nami szereg badań po zakończeniu drugiego protokołu. W końcu nie mamy sterydów i ostreoporoza może się wreszcie powoli cofnąć.
Co dalej – zobaczymy? Wszystko zależy od wyników badań, zwłaszcza badań choroby resztkowej i biopsji. Mamy nadzieję, że będziemy mogli już przejść do III protokołu, czyli leczenia ambulatoryjnego. Czas też na intensywną rehabilitację ruchową, czas znów zacząć chodzić po prawie rocznej przerwie. Mama Piotrusia nie pracuje – opiekuje się dzieckiem w szpitalu – jest na świadczeniu opiekuńczym. Tata na zmianę z Babcią dojeżdżają do Poznania, aby także opiekować się Piotrusiem. Jesteśmy zmuszeni do wynajmowania hostelu, żyjemy na "dwa domy". Przed nami częste wyjazdy do poradni przyszpitalnej, wynajem hostelu, konieczność wykupywania drogich leków, a także spore koszty na rehabilitację dziecka. Leczenie ambulatoryjne z pobytami w szpitalu potrwa jeszcze minimum 1,5 roku.
Będziemy Państwu bardzo wdzięczni, za wszelką okazaną pomoc.

Piotrek znajduje się pod opieką Fundacji Bread of Life:

Fundacja Bread of Life

KRS: 0000268931

ul. Śródmiejska 20, 62-800 Kalisz

nr konta bankowego:

WBK 40 1090 1346 0000 0001 1420 0591

Przy przelewach prosimy KONIECZNIE dopisać: NA LECZENIE Piotrka Jędrusiaka