Już 16 razy w tym roku pleszewscy strażacy usuwali gniazda pszczół, os lub szerszeni. Ukąszenie osy lub szerszenia może być groźne. Szerszeń kąsa i pluje. Może uszkodzić śluzówkę oka, opuchliznę stawów i gardła doprowadzając do śmierci przez uduszenie.
Decyzję o tym, czy unieszkodliwiać owady będą ochotnicy czy zawodowcy, podejmuje dyspozytorka w siedzibie Państwowej Straży Pożarnej po otrzymaniu informacji o tym, że owady się wyroiły. Zależy to od lokalizacji roju. Jeśli jest nisko i niepotrzebny jest wysięgnik, jedzie Ochotnicza Straż Pożarna, jeśli rój jest wyżej, jadą strażacy z PSP. W przypadku roju pszczelego wzywany jest pszczelarz, który pomaga rój unieszkodliwić, usypiając pszczoły wierzbowym dymem.
Odbywa się to zwykle po zachodzie słońca, kiedy owady kończą żerowanie i są mniej aktywne. Do zdarzenia jedzie czterech strażaków, w specjalnych kombinezonach o nazwie ,,osa''. Próbują złapać rój do worka, a jeśli nie można, bo owady zaległy w stropie lub w rurach kanalizacyjnych, wtedy są traktowane środkiem owadobójczym. Czasem - jak to miało miejsce w Choczu - kiedy osy wyroiły się w wierzbie przy kościele, trzeba było ściąć drzewo. Usuwanie owadów kosztuje od 200 do 500 złotych i trwa nawet 2 godziny - mówi rzecznik pleszewskiej straży Jan Woldański.

kuczynskarc.fm