Bezpieczniki są wśród nas
23 lt. 2016 - 08:56 – red. wydania: redakcja@rc.fm
Na fali doniesień o kontaktach prezydenta Lecha Wałęsy ze Służbą Bezpieczeństwa - tajną polityczną milicją komunistyczną w PRL, warto przypomnieć czym była oraz kogo i po co zatrudniała znienawidzona przez Polaków SB.
Służba Bezpieczeństwa Ministerstwa Spraw Wewnętrznych (MSW) powstała oficjalnie 28 listopada 1956 roku, na mocy wcześniejszej uchwały o zmianie organizacji naczelnych organów administracji publicznej w zakresie bezpieczeństwa publicznego. Sam resort spraw wewnętrznych istniał już od dwóch lat, zastępując Ministerstwo Bezpieczeństwa Publicznego. Odtąd MSW, głównie za pomocą SB, odpowiadało za działania dotyczące szeroko rozumianej ochrony "ludowo-demokratycznego ustroju".
fot. operacyjne SB, wykonywane z ukrycia / IPN
Ustawa o MSW, 14 VII 1983: "Funkcjonariusze Służby Bezpieczeństwa i Milicji Obywatelskiej w celu rozpoznawania, zapobiegania i wykrywania przestępstw i wykroczeń oraz innych działań godzących w bezpieczeństwo państwa lub porządek publiczny wykonują czynności: operacyjno-rozpoznawcze, dochodzeniowo-śledcze i administracyjno-prawne."
na fot.: SBinka do służbowej koszuli
Za pracę operacyjną odpowiadały konkretne piony resortu: Biuro "B" (obserwacja), Biuro "T" (technika operacyjna), Biuro "W" (perlustracja korespondencji), Biuro "A" (szyfry), Biuro "RKW" (radiokontrwywiad; od 1973 roku).
Pierwsze z wspomnianych komórek – "B" zajmowało się, jak sama nazwa wskazuje, obserwacją i śledzeniem "figurantów", czyli osób będących w zainteresowaniu bezpieki. Bacznie przyglądano się zaangażowanym w życie publiczne, szczególnie zaś politycznym opozycjonistom i ich "kontaktom". Inwigilacji podlegali też hierarchowie Kościoła czy zagraniczni dyplomaci.
Obserwację prowadzono ze sprawdzonych i specjalnie przystosowanych do tego miejsc. Tak zwane punkty sygnalizacyjne umożliwiały inwigilację figuranta np. w siedzibie pracy (wtedy taki punkt tworzono naprzeciwko badanego "obiektu", w tym celu wynajmowano odpowiedni lokal mieszkaniowy itp.). Istniały też tzw. punkty ukrycia wywiadowców – przebywali w nich ci esbecy, którzy ruszali do działania, gdy tylko figurant opuszczał miejsce objęte stałą obserwacją.
Oficer odpowiedzialny za działania w terenie, a także inni wywiadowcy, dysponowali wieloma przydatnymi przyrządami, w tym oczywiście aparatem fotograficznym. Działali z ukrycia, np. wykonując zdjęcia z aparatu umieszczonego w walizkach; częstą praktyką było korzystanie z radiotelefonów ukrytych w torebce.
na fot.: kadry z serii zdjęć zrobionych inwigilowanwej osobie w restauracji / IPN
Ze skryptu szkoleniowego SB:
"Aparat fotograficzny jest zamaskowany w teczce, walizce, paczce, torebce damskiej itp., którą wywiadowca odpowiednio operuje w momencie dokonania zdjęcia kierując obiektyw na obiekt, uruchomienie wyzwalacza następuje za pomocą odpowiednio wmontowanego przycisku. Jednak wywiadowca dokonując zdjęcia robi to z bliskiej odległości idąc nieraz wprost na obiekt lub przechodząc obok, co pozwala obiektowi na zapamiętanie wyglądu. Wywiadowca w takiej sytuacji nie powinien kontynuować obserwacji."
Komunikowano się ze sobą za pomocą całej gamy gestów. Śledzono idąc, zazwyczaj w tzw. szyku łańcuszkowym, bądź z poziomu samochodu. Inwigilacja obejmowała także wszelkie działania w miejscach publicznych.
na fot.: funkcjonariusze SB w różnorakich przebraniach / IPN
Esbecy byli głęboko zakamuflowani. W zależności od sytuacji i badanej sprawy, zakładali cywilne ubrania, mundury, a nawet komżę. Przed wyruszeniem w teren należało się odpowiednio ucharakteryzować (mężczyźni odgrywali także "role" damskie), aby figurant niczego nie zauważył. Na intensywnych szkoleniach funkcjonariusze SB kształcili się z teorii, ale i praktyki, umiejętności zachowania się w określonych sytuacjach.
Szczególne zainteresowanie SB budziły imprezy masowe, zwłaszcza uroczystości religijne. Pielgrzymki papieskie niejednemu wysokiego funkcjonariuszowi MSW spędziły sen z powiek. Esbecy mieli pełne ręce roboty. Tak samo było w przypadku kluczowych dla dziejów polskiego oporu przeciw komunizmowi wydarzeń - począwszy od Czerwca'56, przez Grudzień '70, Czerwiec '76, po Sierpień '80, stan wojenny i rok 1989. Potencjalni "burzyciele porządku" nie mogli działać bezkarnie.
Podczas gdy specjaliści od obserwacji śledzili figuranta, technicy operacyjni instalowali podsłuchy - w prywatnych mieszkaniach i gmachach użyteczności publicznej. Specjalną aparaturę dla niepoznaki montowano nawet w długopisach czy innego tego typu niepozornych przedmiotach.
na fot.: zestawy przyrządów używanych przez funkcjonariuszy SB - ten w lewym dolnym rogu zdaje się przypominać nawet gruszkę do lewatywy... / IPN
Fingowano też dokumentację, tworząc tym samym skuteczną formę nacisku na osoby działające "na szkodę państwa" bądź o takie zamiary podejrzewane. Fałszowano podpisy - w SB pracowali specjaliści od naśladowania charakterów pisma.
Jak napisano w instrukcji MSW z 1960 roku, czynności takie jak technika operacyjna czy obserwacja zewnętrzna, spełniały w zasadzie "tylko rolę pomocniczą i kontrolną w stosunku do usług oddawanych przez tajnych współpracowników".
na fot.: SB-cy na ulicy w Gdańsku / IPN
Werbunek tajnych współpracowników (TW) był dla działań SB kluczowy. Tu nie było miejsca na jakikolwiek błąd, choć te oczywiście się zdarzały. Kandydat na agenta musiał być przede wszystkim lojalny, wiarygodny, wierny i oddany. Powinien wykazywać inicjatywę do działania, być przeświadczony o jego sensie. W MSW zdawano sobie informacje, że najlepiej dotrzeć do źródła, czyli bezpośredniego otoczenia figuranta. Właśnie tam, np. w środowisku, które podlegało rozpracowaniu. Właśnie tam najczęściej rozpuszczano agenturalną sieć, rozpoczynając werbunek.
Jednych kandydatów kuszono pieniędzmi, spokojem i bezpieczeństwem najbliższych, stabilnością pracy. Na innych stosowano szeroki wachlarz nacisków i szantażu.
za: natemat.pl
* * * *
Dziś jeden z takich b. kaliskich funcjonariuszy SB - który dosłużył się w niej stopnia kapitana - zasiada w gronie członków Rady Miejskiej Miasta Kalisza.
Autor:

Personalia
- redakcja@rc.fm
Nazwisko:

Każde forum komentarzy umieszczone pod informacjami prasowymi na niniejszej stronie internetowej (www.rc.fm), nie jest moderowane w czasie rzeczywistym - komentarze nie są weryfikowane przed ich automatyczną publikacją. Nie jest dozwolone umieszczanie w ww. komentarzach: nazw i marek o charakterze komercyjnym, linków czy innego rodzaju przekierowań do innych stron internetowych i jakichkolwiek obiektów graficznych. Wpisy łamiące prawo należy zgłaszać na adres: adm@rc.fm. Wpisując jakikolwiek komentarz na niniejszej stronie internetowej (www.rc.fm), autor tego komentarza przyjmuje świadomie do wiadomości i świadomie akceptuje bezwarunkowe prawo właściciela niniejszej strony internetowej (www.rc.fm) do usunięcia lub modyfikacyjnego skrótu wpisanego komentarza oraz brak gwarancji zapewnienia ciągłości publikacji wpisanego komentarza, jako korespondencji niezamówionej przez właściciela niniejszej strony internetowej (www.rc.fm).