Szykuje się pracowniczy protest w Domu Pomocy Społecznej w Kaliszu. Tymczasem załoga weszła w spór zbiorowy z miastem. To efekt niespełnienia żądań, jakie związki zawodowe wystosowały do włodarzy Kalisza - a chodzi o 30% podwyżki płac. "To niemożliwe w dzisiejszej sytuacji finansowej. W minionym roku ani w tym nie było żadnych podwyżek w urzędzie ani podległch miastu jednostkach" - powiedział Radiu Centrum wiceprezydent Kalisza Jacek Konopka:

"Wielokrotnie deklarowaliśmy w trakcie rozmów ze związkami, że ewentualne regulacje płacowe będą możliwe, jeżeli bęzie lepsza sytuacja budżetu miasta. Jeśli miejskie finanse się poprawią będziemy mogli myśleć o podwyżkach - kompleksowo w jednostkach podległych miastu - w tym również w DPS-ie".

Póki co, porozumienia nie widać, a kolejne kroki, jakie przewiduje prawo po wejściu w spór zbiorowy, to rokowania i mediacje. Jeśli te nie przyniosą rostrzygnięć - możliwy jest strajk. Aby go ogłosić, musiałaby się za nim opowiedzieć ponad połowa załogi. W kaliskim DPS-ie pracuje około 130 osób. Średnie zarobki - z wyłączeniem szefostwa placówki - wynoszą nieco ponad 1900 złotych brutto.

aleksandrzakrc.fm