Kilka tysięcy ciężko chorych osób na terenie południowej Wielkopolski od pierwszego stycznia może zostać bez opieki pielęgniarki rodzinnej. Takie rewolucyjne zmiany w pielęgniarstwie szykuje Ministerstwo Zdrowia.

"Praca tych pielęgniarek zostanie całkowicie przeorganizowana, a ucierpi na tym tylko pacjent' - mówi Małgorzata Kowańska, dyrektor Okręgowej Izby Pielęgniarek i Położnych w Kaliszu: "Pacjent, u którego pielęgniarka rodzinna zjawiała się rano czy nawet czasami nawet dwa razy dziennie, zmuszony będzie, mimo swojego stanu zdrowia do tego, żeby przyjść do gabinetu pielęgniarki aby uzyskać świadczenia. Tym sposobem ogranicza się dostępność do świadczeń w środowisku domowym pacjenta, to bardzo zły znak. Jest to całkowite odwrócenie specyfiki pracy pielęgniarki rodzinnej. To one pomagały tym pacjentom, monitorowały choroby typu ckrzyce czy nadcisnienie, wykonywały zabiegi czy rozpoznawały sytuację pacjenta w środowisku."

Pytanie jest jedno, co się stanie z pacjentami, którzy nie będą mogli dotrzeć do gabinetu. Narodowy Fundusz Zdrowia proponuje inną formę opieki, mianowicie tzw. długoterminową. Ale tu się pojawia kolejny problem. Pacjenci będą oceniani tzw. skalą Bartel, która pokazuje sprawność chorego. Czym pacjent uzyska mniej punktów, tym większa jego niepełnosprawność. Opieką długoterminową zostaną objęci tylko ci, którzy uzyskają do 40 punktów w tej skali. Reszta,która uzyska od 41 do około 60 punktów, to także osoby, które mają problem z poruszaniem się, i ci pacjenci właśnie kwalifikowali się wcześniej do opieki przez pielęgniarkę rodzinną, a od pierwszego stycznia będą musieli sami przychodzić do gabinetów.

wojtysrc.fm