Zaledwie kilkanaście minut zajęło Ani Rusowicz rozkochanie w sobie kaliskiej publiczności. W sobotni wieczór w Centrum Kultury i Sztuki w Kaliszu artystka zaprezentowała materiał ze swojej solowej płyty "Mój Big-Bit", czyli covery piosenek swojej matki - Ady Rusowicz, jak i własne utwory. Wokalistka udowodniła, że w każdym tkwi rockandrollowy temperament. Ludzie bawili się wyśmienicie, tańczyli i śpiewali razem z gwiazdą. Piosenkarka bisowała trzykrotnie, a w połowie koncertu, jak na hipiskę przystało, zdjęła buty i do końca spotkania występowała boso.

Koncertem oczarowana była zarówno publiczność, jak i sama Ania Rusowicz:

- Jesteśmy wiernymi fanami Ani. Przyjechaliśmy z Bydgoszczy. Jeździmy na prawie każdy jej koncert i musimy powiedzieć, że ten był do tej pory najlepszy. Rewelacja!

- Było fantastycznie, cudownie, magicznie. Między sceną a publicznością krążyła niesamowita energia. Dla mnie podczas koncertu musi zajść interakcja, wymiana. Ja coś daję, ale i dostaję. Zawsze po takich koncertach jestem fizycznie zmęczona, ale czuję się ogromnie obdarowana, naładowana dobrą energią - przyznała w rozmowie z Radiem Centrum Ania Rusowicz: Myślę, że to co robimy na scenie, kupują bardziej ludzie młodzi. My nie gramy typowych lat 60. i 70. Gdy ja chodziłam na szkolne dyskoteki, nikt nam nie puszczał takiej muzyki. Byłam gwałcona DJem Bobo i muzyką tego typu. Big bit musiałam sama na nowo odkryć, przetrawić w sobie. Dlatego wydaje mi się, że w tym co robię z zespołem, zachodzi pewna transmisja kulturowa. My bardziej odkrywamy brzmienia, jakieś nowe rejony niż je odtwarzamy. Dla nas jest to nowatorskie. Przecież w XXI wieku mamy wszystko. Już nic nowego nie wymyślimy, żadnego gatunku, trendu. Możemy się już tylko inspirować, czerpać, i dodawać do tej inspiracji swoje nowoczesne myślenie. Wtedy tworzymy nową jakość, którą przekazujemy dalej. Uważam, że to bardzo ważne. Artyści odwołujący się w swojej muzyce do przeszłości w pewien sposób realizują jakąś misję - przyczyniają się do przetrwania pamięci o danej muzyce, danym czasie.

Krążek "Mój Big-Bit" odniosł ogromny sukces. Uzyskał status złotej płyty, a sama Rusowicz w 2012 roku otrzymała aż 4 Fryderyki. Jak powiedziała Radiu Centrum: Cieszę się, że jestem już starsza, że mam tyle lat, ile mam. Nie chciałabym być młodsza. Mam wrażenie, że im jestem starsza, tym bardziej jestem otwarta na różne sytuacje. Łatwiej jest mi przyjmować i te trudne i te dobre rzeczy. Jeszcze gdzieś około 10 lat temu ja siebie w ogóle nie znałam. Szłam w takim kierunku, jaki mi ktoś wyznaczył. Myślałam, że świat będzie wiedział, co dla mnie dobre. Przy powstawaniu tej płyty, wszyscy mi odradzali tego zamiaru. Były może dwie osoby, które mówiły: Jeśli się będziesz z tym czuła lepiej, to zrób to. Z medialnego punktu widzenia: managerowie, wytwórnie, wszyscy mówili: kiepski pomysł, to nie przejdzie. Okazało się zupełnie inaczej. Nikt się nie spodziewał sukcesu.

Parnerem medialnym koncertu było Radio Centrum.

Zdjęcia nr 21-25: Krzysztof Pierzchlewski

*WDK - Wojewódzki Dom Kultury to nazwa Centrum Kultury i Sztuki w Kaliszu z lat 60-tych i 70-tych, z czasów rewolucyjnych - w tamtym okresie w skali kraju - festiwali Awangardy Beatowej oraz Rytmy nad Prosną, organizowanych wtedy w Kaliszu.