Im gorzej w klubie, tym lepiej grają? Taką ryzykowną teorię można postawić o piłkarzach ręcznych KPR Ostrovia, którzy po ostatnim zwycięstwie nad Śląskiem Wrocław głośno zaczęli mówić o kłopotach organizacyjno-finansowych klubu. Pieniądze, a w zasadzie ich brak, to odwieczny problem Klubu Piłki Ręcznej Ostrovia, bez względu na to, jacy ludzie kierowali ostrowskim szczypiorniakiem.

- "Zagraliśmy na przekór problemom" - powiedzieli Radiu Centrum trener Filip Orleański i Krzysztof Martyński.

"Mimo stałych problemów finansowo - organizacyjnych, które teraz na koniec sezonu z całym nasileniem wychodzą, zespół pokazuje charakter i to, że szanuje kibiców. Gra dla tej widowni, która licznie przychodzi na mecze i dla własnej satysfakcji. Dla kibiców, którzy nigdy nie wątpią w swoich zawodników" - podkreśla w rozmowie z Radiem Centrm trener ostrowskich szczypiornistów.

"Telefony prezesów niestety milczą. Dalej nie chcę tego tematu poruszać. Problemy oczywiście są ogromne. W tygodniu poprzedzającym mecz ze Śląskiem nie mieliśmy nawet, gdzie trenować, bo w hali odbywały się egzaminy. Trener załatwił, że mogliśmy - dzięki uprzejmości piłkarzy - pograć sobie chociaż w piłkę nożną. Mimo tego, pokazaliśmy w meczu, że jesteśmy profesjonalistami. Teraz czekamy na ruch zarządu i to, czy oni też wobec nas zachowają się jak profesjonaliści" - wyjaśnia Radiu Centrum Krzysztof Martyński.

Drużynie KPR Ostrovia do końca sezonu pozostał jeszcze jeden wyjazdowy mecz z KSSPR-em Końskie. Liga wkrótce się skończy, problemy ostrowskiego szczypiorniaka pewnie jeszcze nie.