Ciąg dalszy kłopotów mieszkańców z bloku przy ul . Bojanowskiego w Ostrowie. Urząd miejski przysłał pismo, w którym jasno jest określone, że budynek, w którym mieszkają formalnie jest jeszcze placem budowy. Przed 30 rodzinami twardy orzech do zgryzienia. Bo w świetle prawa mieszkają
na zielonej trawce. Miasto bardzo im współczuje, ale na razie nic w tej sprawie zrobić nie może - twierdzi wiceprezydent Ostrowa Wojciech Czarnecki:

"Myślę, że w razie czego będziemy mogli pomóc mieszkańcom w znalezieniu innych lokali. Ale osobiście uważam, że tą sprawą powinni się zająć dobrzy prawnicy".

Ale dlaczego lokatorzy nadal formalnie mieszkają na placu budowy?- zastanawia się wiceprezydent Czarnecki. Tego nadal nikt nie wie. Powiatowy nadzór budowlany w Ostrowie też nie może dojść do tego, kto jest prawnym właścicielem budynku. Co ciekawe, mimo, że blok nigdy nie został nadzorowi zgłoszony do odbioru - to lokatorzy mają w nim stałe zameldowanie - mówi Ewa Mielczarek, naczelnik wydziału spraw obywatelskich:

"Meldunek służy ewidencji mieszkańców. W przypadku lokatorów z Bojanowskiego nie było potrzeby sprawdzać, czy budynek jest oddany do użytku. Wystarczy, że była podstawa do tego, aby ich tam zameldować".

A lokatorzy zameldowali się na podstawie umów najmu. Teraz boją się, że zostaną ze swoich mieszkań wyrzuceni na bruk. Oficjalny właściciel bloku przebywa w areszcie. Nieoficjalnie Radio Centrum dowiedziało się, że budynek został sprzedany jednemu z kaliskich biznesmenów. Chrapkę na blok mieli też ostrowscy przedsiębiorcy.

wojciechowskarc.fm