Sprawa skandalicznie niebezpiecznej jazdy samochodem, prowadzonym przez kaliskiego posła PiS J.Mosińskiego, trafiła na nagłówki mediów w całym kraju. Duża w tym zasługa determinacji Tomasza Motylińskiego, który nie tylko nagrał jazdę posła i zgłosił to na policję, ale nawet podjął się wyliczenia prędkości, z jaką poruszał się parlamentarzysta. W rozmowie z radiemCENTRUM pan Tomasz nie kryje wzburzenia zachowaniem Jana Mosińskiego na drodze.

"Ten człowiek prawie zabił rodzinę, która jechała tamtym drugim autem. On był 100 metrów przed samochodem jadącym z naprzeciwka i jechał wtedy z prędkością powyżej 180 km/h. W swoim życiu napisałem kilkanaście opinii dla sądów w związku z pomiarami prędkości w ruchu lądowym z materiałów wideo i żadna z moich opinii nigdy nie została podważona. Wyliczyłem prędkość, uwzględniając maksymalny możliwy błąd pomiarowy i każdy biegły sądowy powołany do oceny tej prędkości, wskaże identyczną prędkość. Nikt nie podważy tego wyliczenia, więc nie "prawdopodobnie jechał", tylko pan Mosiński na pewno jechał co najmniej 180 km/h. A zapewne więcej" - powiedział radiuCENTRUM Tomasz Motyliński.

Krótko do opisanym, śmiertelnie niebezpiecznym incydencie drogowym, panowie spotkali się w korku, w którym - mimo pośpiechu - utknął Mosiński. Tam doszło do ostrej wymiany zdań, w efekcie której poseł PiS... złożył na policji zawiadomienie przeciwko panu Tomaszowi.

"Gdy zapoznam się z tym, co pan Mosiński sobie wymyślił w tej swojej chorej głowie, to razem z moimi prawnikami, a mam ich dwóch na etacie, złożymy zawiadomienie do prokuratury o podejrzenie popełnienia przestępstwa z artykułu 234 kodeksu karnego. Ja Mosińskiemu, jeśli dalej będzie tak pyskował i się stawiał, ściągnę immunitet i zrobię to przed kamerami" - oświadczył w radiuCENTRUM_106.4 Tomasz Motyliński.

Sprawą śmiertelnie niebezpiecznej jazdy Jana Mosińskiego zajmuje się obecnie pleszewska policja, natomiast zawiadomieniem posła zajmuje się komenda w Kaliszu.

na fot.: Tomasz Motyliński