Prowadzili wysoko, nawet różnicą 9 bramek, mieli mecz pod kontrolą, a mimo tego doszło do emocjonującej końcówki. Mowa o piłkarzach ręcznych Rebud KPR Ostrovii, którzy w niedzielne popołudnie pokonali 32:30 Górnika Zabrze, prowadząc do przerwy 20:13. Rywal w końcówce doszedł gospodarzy nawet na 1 bramkę, ale odwrócić losów meczu nie zdołał. "Graliśmy z konieczności wąską rotacją" – powiedział radiuCENTRUM Robert Kamyszek, a Filip Rybarczyk, który zastąpił kontuzjowanego Artura Klopstega, mówił, co dodało mu pewności siebie.

"Faktycznie można powiedzieć, że był to dreszczowiec, choć mieliśmy to spotkanie pod dużą kontrolą. Nie oszukujmy się, Górnik Zabrze personalnie to nie jest zespół dołu tabeli. To miejsce nie odzwierciedla ich potencjału. Mieliśmy gdzieś tam w głowach, że oni zaryzykują i to ryzyko im się opłaciło. Wrócili do tego spotkania i w ostatnich pięciu minutach w Arenie było bardzo gorąco" – powiedział radiuCENTRUM Robert Kamyszek.

"Czułem po pierwszych dwóch bramkach, że może być lekki ciężar gry, gdyż wszedłem na boisko po kontuzji kolegi. Po kolejnych dwóch bramkach poczułem się pewniejszy. Podbudowałem się. Kibice zrobili naprawdę niesamowitą atmosferę, przez co byłem mniej zestresowany. Łatwiej się gra, gdy dobrze wchodzi się w mecz" – powiedział radiuCENTRUM Filip Rybarczyk.

MVP meczu wybrano kolejny raz Kamila Adamskiego, autora 9 bramek. Rebud KPR Ostrovia po trzecim ligowym zwycięstwie z rzędu powróciła na czwarte miejsce w tabeli Orlen Superligi.

Rebud KPR Ostrovia Ostrów – Górnik Zabrze 32:30 (20:13)

Rebud KPR Ostrovia: Zimny 4/21 – 19%, Krekora 2/12 – 17% - Adamski 9, Reznicky 7, Kamyszek 5, Rybarczyk 4, Szpera 2, Marciniak 2, Tomczak 1, Smolikow 1, Łyżwa 1, Klopsteg, Misiejuk, Wojciechowski.