Przed tygodniem wszyscy wieszali na nim psy, bo nie dojechał na mecz w Gnieźnie. Sam Masters przeprosił władze TŻ Ostrovia, trenera i kibiców. Australijczyk zapowiedział, że za tamtą absencję będzie chciał zrehabilitować się świetną jazdą w rewanżu. Masters lepiej pojechać nie mógł. Zdobył komplet 15 punktów, a na dodatek znakomicie rozprowadził Łukasza Sówkę w decydującym wyścigu, który decydował o zwycięstwie gospodarzy. "Cieszę się, że mogłem w taki sposób odkupić tamte grzechy" - powiedział radiuCENTRUM Sam Masters.

"Myślę, że po tym jak opuściłem ostatni mecz przed tygodniem w Gnieźnie, miałem za co przepraszać ostrowski klub i miejscowych kibiców. Zepsuł mi się wtedy samochód w drodze na lotnisko i nie dotarłem na mecz. Bardzo zależało mi na rehabilitacji. Cieszę się, że pomogłem wygrać Ostrovii ten zacięty mecz. Duża w tym zasługa przygotowania toru. Było trochę przyczepniej niż wcześniej i czułem się na takim torze jak ryba w wodzie" - powiedział radiuCENTRUM australijski żużlowiec.

Masters po tym, jak zdobył 15 punktów, znacznie poprawił swoją średnią do poziomu 2,333 punktu na bieg i awansował na czwarte miejsce wśród najskuteczniejszych żużlowców 2. Ligi Żużlowej.