Na sygnale - tak od poniedziałku jeżdżą wszystkie karetki w Ostrowie. To kolejny element ogólnopolskiej akcji protestacyjnej, do której 24 maja włączyli się również ratownicy medyczni ze szpitala. Dotychczasowe rozmowy z rządem nie przyniosły efektów.

A chodzi nie tylko o podwyżkę wynagrodzenia o 1600 złotych - czyli tyle ile dostały pielęgniarki - ale też o zmiany systemowe w państwowym ratownictwie medycznym.

"Nawet w ustawie o najniższym wynagrodzeniu jesteśmy sklasyfikowani jako "inna grupa zawodowa", a nie jako ratownicy medyczni. Tak jakby na nas nie opierał się system ratownictwa medycznego. W kwestii płac jesteśmy ustawieni tak samo jako opiekunka medyczna, która nie ma uprawnień, by podać leki czy samodzielnie pracować w karetce. To są rzeczy, które nas bolą" - powiedział radiu CENTRUM Wojciech Kornaszewski, przewodniczący ostrowskiego koła Niezależnego Samorządnego Związku Zawodowego Ratowników Medycznych.

Najostrzejszą formę protest przybrał w szpitalu w Jarocinie, gdzie wszyscy ratownicy złożyli wypowiedzenia z pracy.

"Ten system jest chory. Wielu ratowników jest na kontrakcie i pracuje bardzo dużo - sam pracuję 288 godzin w miesiącu i to mi nie starcza na życie. Dorabiam szkoleniami i dopiero to przynosi efekt, ale w domu nie ma mnie 400 godzin miesięcznie. Wielu moich przyjaciół zarabia więcej na etacie niż my na kontrakcie. System trzeba zmienić" - dodaje Mariusz Ratajczak, ratownik ostrowskiego SOR.

W Ostrowie do akcji protestacyjnej przyłączyli się wszyscy ratownicy - 45 osób. I strajkować zamierzają do skutku.

na fot.: protestujący ratownicy medyczni z Ostrowa