Holenderski hodowca norek żąda usunięcia drastycznego filmu nagranego na jego fermie w Masanowie, a opublikowanego przez działaczy stowarzyszenia Otwarte Klatki. Firma wynajęła kancelarię prawniczą i grozi stowarzyszeniu pozwem cywilnym, jeżeli film nie zostanie usunięty z serwisu YouTube i strony internetowej organizacji.

Stowarzyszenie Otwarte Klatki opublikowało film miesiąc temu. Jeden z działaczy organizacji zatrudnił się na fermie i przez 2 miesiące dokumentował sposób, w jaki traktowane są norki na fermie futrzarskiej.

"To jest próba nacisku zmierzającego do utrudnienia działalności stowarzyszenia przez groźby postępowań sądowych" - przekonuje Zbigniew Krüger z kancelarii Krüger&Partnerzy, reprezentującej stowarzyszenie Otwarte Klatki. "Otwarte Klatki nie powinny zgodzić się na narzucenie sobie cenzury prewencyjnej" - dodaje.

"Śledztwo i publikacja zostały przeprowadzone w rzetelny sposób, a ich owocem jest wszczęcie z urzędu postępowania przygotowawczego prowadzonego przez policję i prokuraturę w sprawie znęcania się nad zwierzętami na tej fermie" - mówi Paweł Rawicki z Otwartych Klatek. Sprawą, na podstawie doniesień prasowych zajęła się ostrowska prokuratura. Śledczy przeprowadzili oględziny miejsca, przesłuchano świadków, analizowany jest też materiał filmowy zarejestrowany przez działacza stowarzyszenia.

Jak informują działacze Otwartych klatek, na fermie norek w Masanowie hoduje się i zabija rocznie ok. 80 000 zwierząt. "Część z nich nie dożywa jednak uboju - umierają z powodu chorób i okaleczeń, których nabawiają się żyjąc w ciasnych klatkach i ogromnym stłoczeniu. Pokazywanie cierpienia tych zwierząt to dokumentowanie faktycznego stanu rzeczy, a taka jest misja Stowarzyszenia Otwarte Klatki" - informuje organizacja.