Kaliskie siatkarki przegrały na własny m parkiecie z ostatnim zespołem w pierwszoligowym zestawieniu. W niedzielę w hali Arena, po słabym, choć pięciosetowym pojedynku MKS Calisia Kalisz przegrał z drużyną Karpaty Krosno 2:3. Pierwszego seta kaliszanki wygrały 25:20. Drugą odsłonę gospodynie przegrały minimalnie 23:25, a trzecią na przewagi 26:28, choć pierwszą piłkę setową miały kaliszanki przy stanie 24:21. Czwartą partię po nerwowej końcówce kaliski zespół wygrał 26:24. Jednak w decydującym tiebreaku znów górą były przyjezdne, a gospodynie potrafiły w tak krótkim secie stracić pięć punktów z rzędu (od stanu 3:1 na 3:6). Ostatecznie Karpaty wygrały tego seta 15:12, a w hali Arena rozczarowania nie kryli kaliscy kibice jak i same zawodniczki:

"Jestem zawiedziona i jest mi wstyd za całą naszą drużynę. Zagrałyśmy bez charakteru i szkoda, że to przełamanie Karpat przyszło w meczu z nami i na naszym parkiecie. Zagrałyśmy fatalnie na zagrywce, w odbiorze, praktycznie w każdym elemencie. My nie mamy jednej liderki, która w kryzysowym momencie zdobędzie kilkadziesiąt punktów, u nas każda zawodniczka musi dołożyć cegiełkę od siebie, a do tego nie pomagałyśmy sobie i na to jestem najbardziej zła" - podsumowała Radiu Centrum kapitan MKSu Hanna Łukasiewiecz, która na tle pozostałych kaliskich zawodniczek wypadła najlepiej i najwięcej punktowała.

Była to trzecia ligowa porażka z rzędu kaliskich siatkarek. Tymczasem dla zawodniczek z Krosna było to pierwsze ligowe zwycięstwo w tym sezonie, stąd wynikała ich wielka radość po meczu.

MKS Calisia Kalisz - Krosno Glass Karpaty 2:3 (25:20, 23:25, 26:28, 26:24, 12:15).