Karp w galarecie, karp na szaro, karp smażony... bez tych potraw mało kto wyobraża sobie wigilijny stół. Tymczasem obrońcy zwierząt namawiają do zmiany świątecznych, kulinarnych zwyczajów.

Wigilia bez karpia? Jeśli jest dla nas niemożliwa, to może chociaż bez rybiego cierpienia? Do tego przekonują kaliscy miłośnicy zwierząt, skupieni w ramach „Koalicji na Rzecz Bezkrwawych Świąt". A chodzi nie tyle o odebranie apetytu na świąteczna rybę, co raczej o zwrócenie uwagi na traktowanie karpi w okresie przedświątecznym. Z oszczędności czy też pośpiechu, ryby przechowywane są w dramatycznych warunkach - brakuje im zarówno miejsca, jak i pożywienia, a także tlenu. Bywa, że karpie czekają na kupców całkowicie pozbawione wody. Tymczasem, jak tłumaczą aktywiści, którzy przy okazji świątecznych zakupów przed kaliskimi marketami rozdają uświadamiające ulotki - karpie mają doskonale rozwinięte zmysły słuchu, węchu, smaku i dotyku. Co można zatem zrobić, by nie przykładać ręki do rybiego cierpienia? Działacze na rzecz zwierząt radzą, by albo zastąpić wigilijnego karpia niewinnymi pierogami, albo kupić karpiowe filety, których przygotowaniu nie towarzyszyło powolne, pełne bólu umieranie.