Hanka Sawicka będzie patronowała jednej z najgęściej zamieszkanych ulic w Kaliszu jeszcze najwyżej przez nieco ponad rok. Tyle czasu bowiem daje samorządom na "dekomunizację przestrzeni publicznej" przyjęta 1 kwietnia przez Sejm ustawa o zakazie propagowania komunizmu lub innego ustroju totalitarnego przez nazwy budowli, obiektów i urządzeń użyteczności publicznej.

Po trzech miesiącach od publikacji ustawy, samorządy będą miały 12 miesięcy na wybór nowych nazw w miejsce tych, które są pamiątką po dawnym ustroju. W wyborze tym uczestniczyć mają sami mieszkańcy - planowane są zatem konsultacje społeczne.
Związana z tymi zmianami wymianę dokumentów finansować ma państwo (de facto wszyscy podatnicy). Przedsiębiorcy z własnej kieszeni zapłacą zaś za pieczątki z nowym adresem firmy.

Zgodnie z nowym prawem, nazwy budowli, obiektów i urządzeń użyteczności publicznej, w tym dróg, ulic, mostów i placów nadawane przez samorządy nie mogą upamiętniać osób, organizacji, wydarzeń lub dat symbolizujących komunizm lub inny ustrój totalitarny, ani w inny sposób takiego ustroju propagować. Uchwały dotyczące nadawania nazw, kontrolował będzie wojewoda. W razie wątpliwości, konsultować się ma z Instytutem Pamięci Narodowej. Jeśli nazwa według opinii IPN będzie nawiązywała do zabronionej symboliki - wojewoda będzie mógł samorządową uchwałę unieważnić.

A temat nazwy kaliskiej ulicy przewija się w mediach od dawna.
Dyskusja o zmianie nazwy ulicy Hanki Sawickiej nie od dziś wzbudza wśród kaliszan emocje - nawet przy okazji kaczki dziennikarskiej sprzed kilku lat.