Ich strata

Jeśli ktoś złamał prawo, to są to władze miasta Kalisza.

Tak uważa poseł PiS Jan Dziedziczak, w kontekście użytkowania przez niego znaków drogowych i słupów oświetlenia miejskiego do prezentacji swoich plakatów wyborczych, mimo jednoznacznego, bezwzględnego zakazu wydanego przez obecnego prezydenta Kalisza – Grzegorza Sapińskiego. Powołuje się przy tym na ekspertyzę prawną, którą zlecił na swoje potrzeby.

Ze stanowiska posła wprost można wnioskować , że to prezydent Kalisza nie zna prawa, tak jak i pozostali kandydaci, którzy - prócz Andrzeja Wojtyły (też PiS) - przestrzegali zakazu wydanego przez władze najstarszejo polskiego miasta.

"Ignorantia iuris nocet - nieznajomość prawa szkodzi” - cytuje łaciną nowy-stary poseł PiS w rozmowie z reporterem Radia Centrum.

Na pytanie dlaczego inni kandydaci nie korzystali ze znaków drogowych i latarni miejskich, Jan Dziedziczak stwierdził z rozbrajającą szczerością i bez specjalnych ogródek, że skoro nie przeprowadzili takich analiz prawnych jak on, to: „tylko ich strata”.

Poseł Jan Dziedziczak poinformował Radio Centrum, że wyśle w sprawie zakazu zapytanie do Państwowej Komisji Wyborczej i przekaże redakcji odpowiedź jaką uzyska. Ale to wg niego dopiero za kilka tygodni.

Natomiast ekspertyza prawna przeprowadzona na potrzeby kandydata na posła, a obecnie znów posła Dziedziczaka – dotycząca Leszna, a przeniesiona analogią sytuacji na Kalisz - wisi już na jego stronie internetowej. Użyty tam język to między innymi stwierdzenia: „Wydaje się, iż nie jest legalnym…” czy „Należy poddać w wątpliwość takie działanie organów wykonawczych gmin…”

Sam już jej tytuł natomiast odnosi się do DRÓG KRAJOWYCH. Czyżby dogłębna znajomość miasta warszawskiego posła PiS z Kalisza podpowiadała mu istnienie krętych dróg krajowych biegnących zakosami przez kaliski Zagorzynek?

Być może. Swego czasu - gdy pierwszy raz startował z Kalisza (i też z powodzeniem), twierdził, że przez Kalisz płynie... Warta. Obiecał nawet wyregulować jej brzegi.

Drugi z kandydatów (na senatora) Andrzej Wojtyła zapytany przez Radio Centrum o komentarz w tej sprawie powołuje się na ofiicjalne stanowisko sztabu wyborczego PiS. W zaistaniałej sytuacji uważa, że zbieranie plakatów przez służby miejskiej było bezprawiem.

Jeszcze niedawno władze Kalisza, ustami prezydenta Sapińskiego, tak zachwalały przyjęte, nowe rozwiązanie: "Zależało nam na tym, żeby podczas wyborów miasto nie wyglądało trochę podobnie jak śmietnik. I okazuje się, że można. Komitety wyborcze dostosowują się do tych zasad i jest porządek. Wszyscy się reklamują tak jak potrafią. Jedni wykupują nośniki na billboardach, inni na ekranach ledowych, jeszcze inni umieszczają banery w miejscach prywatnych".

na fot.: prezydent Sapiński i wiceprezydent Kościelny

„Nie ukrywam, że będę dość oszczędny na tą chwilę w słowach, jeśli chodzi o ocenę sytuacji” – tak natomiast w piątek zaczął swój komentarz w sprawie wiceprezydent Kalisza - Piotr Kościelny.

Wyraził chęć zapozna się z ekspertyzą "tak wybitnego prawnika" i dodał, że żaden z kandydatów nie wystąpił nawet z pytaniem do Zarządu Dróg Miejskich o możliwość ekspozycji materiałów wyborczych, co - jego zdaniem - świadczy o tym, że mylą się w swoich wywodach.

Dodatkowo zarzucił kandydatom głoszenie nieprawdziwych sądów w zakresie łamania przez służby miejskie ciszy wyborczej poprzez usuwanie ich plakatów, a grozi za to 1 000 000 zł grzywny i ściganie podejmowane jest tu z urzędu, bez dowolności interpretacji. Wg Kościelnego, materiały były usuwane jedynie do momentu jej nastania, a dokonywano usuwania jedynie plakatów wiszących "niezgodnie z prawem". Było ich, wg wiceprezydenta, około 900. Większość to "tektury z podobiznami pana Dziedziczaka i pana Wojtyły".

Kościelny, jak ognia, unikał konkretnego określenia odpowiedzialności polityków. Ponieść ma ją - podobno - jedynie kandydat na posła PiS - Piotr Kaleta, za oklejenie bez pozwolenia przystanków autobusowych. Z pozostałymi władze mają spotkać się w bliżej nieokreslonym czasie w dość enigmatycznym celu wyjaśnienia sprawy.

O szerszych konsekwencjach finansowych, zapowiadanych przed wyborami, wiceprezydent milczy.

Sprawa dla władz jest o tyle niewygodna, że przodującymi w złamaniu zakazu byli politycy tego samego PiS, z którym rządzą Kaliszem w polityczej koalicji ratuszowej: PiS-SLD-Wspólny Kalisz.

* * *

Poseł Jan Dziedziczak z Prawa i Sprawiedliwości podobnie postępował - wtedy jeszcze bez, jak to nazwał "ekspertyzy" - w poprzednich wyborach w roku 2011.

Podsumowując: ktoś musiał złamać ustalone zasady - w jedną lub w drugą stronę. Więc albo konsekwencje ponieść muszą władze Kalisza, albo kandydaci. Tak czy tak - politycy. Inaczej będą to jawne żarty. Żarty z prawa, z przyjętych zasad współżycia społecznego i z kaliszan. Żarty robione przez ludzi, którzy bądż prawo tworzą, bądź powinni stać na straży jego przestrzegania. Albo jedno i drugie.

Skracając: kolejny raz, ktoś tu z kogoś robi głupka - lub głupka udaje.

Autor: 

Personalia

e-mail
redakcja@rc.fm

Nazwisko: 

radioCENTRUM_106.4

Każde forum komentarzy umieszczone pod informacjami prasowymi na niniejszej stronie internetowej (www.rc.fm), nie jest moderowane w czasie rzeczywistym - komentarze nie są weryfikowane przed ich automatyczną publikacją. Nie jest dozwolone umieszczanie w ww. komentarzach: nazw i marek o charakterze komercyjnym, linków czy innego rodzaju przekierowań do innych stron internetowych i jakichkolwiek obiektów graficznych. Wpisy łamiące prawo należy zgłaszać na adres: adm@rc.fm. Wpisując jakikolwiek komentarz na niniejszej stronie internetowej (www.rc.fm), autor tego komentarza przyjmuje świadomie do wiadomości i świadomie akceptuje bezwarunkowe prawo właściciela niniejszej strony internetowej (www.rc.fm) do usunięcia lub modyfikacyjnego skrótu wpisanego komentarza oraz brak gwarancji zapewnienia ciągłości publikacji wpisanego komentarza, jako korespondencji niezamówionej przez właściciela niniejszej strony internetowej (www.rc.fm).