73 lata temu Pleszew płakał. W wybuchu wraku radzieckiego czołgu, który stał na rynku od 24 stycznia 1945 roku, zginęło 12 pleszewian, 10 zostało rannych. Wśród nich był pan Czesław. W wybuchu stracił brata oraz ...obie nogi. Życie uratował mu radziecki żołnierz.

Czesław i Wojciech Metelscy byli 27 lutego na rynku i to oni na prośbę pilnującego wraku milicjanta, zaprowadzili czerwonoarmistę do rymarza, żeby zreperował chomąto do jednej z taczanek, czyli pojazdów zaprzęgniętych w trójkę koni, którymi Armia Czerwona posuwała się na zachód ku Berlinowi. Po wybuchu wraku czołgu, ów czerwonoarmista wrócił na rynek, wśród rannych rozpoznał trzynastoletniego Czesława i wężykiem do ściągania bimbru podwiązał mu nogi, czym uratował chłopcu życie. Starszy brat nie miał szczęścia, zmarł w pleszewskim szpitalu kilka godzin później wskutek utraty krwi. Odłamki miny trafiły też w brzuch Mieczysława Wejchmanna, który z dwuletnią Janeczką wyszedł na próg domu w rynku. Dziewczynka przeżyła. Kilka lat temu nazwiska ofiar wybuchu wraku zostały uwiecznione na tablicy.

Wcześniej była tam tablica upamiętniająca tylko radzieckich czołgistów, którzy zginęli 24 stycznia, kiedy pod wjeżdżający od Kalisza czołg niemiecki żołnierz rzucił granat.