63 pary z Miasta i Gminy Pleszew udekorowano medalami za 50 lat wspólnego życia. Na uroczystości w Zajezdni Kultury był czas na gratulacje, kwiaty i na wspomnienia.

Pół wieku temu Pleszew był niewielkim miastem powiatowym. Miał jednostkę wojskową, gdzie można było znaleźć kandydata na męża wśród oficerów, ale też żołnierzy na przepustce. Na randki chodziło się do kina Hel, kina Pluton, do "Ratuszowej" na pół czarnej, do "Wielkopolanki" czy "Pod Złoty Miecz" - na obiad lub na wódkę, do kasyna na dancing, do Plant na spacer. Pół wieku temu najważniejszym środkiem komunikacji, ale i miejscem pracy była kolejka, która odbywała 12 kursów z Pleszewa do Krotoszyna i z powrotem. Mało kto miał własny samochód, a jeśli już to "Syrenkę" czy "Warszawę" albo "Trabanta". Dzieci rodziły się w starym, przyszklasztornym szpitalu. Nie było kościoła Matki Boskiej Częstochowskiej ani bloków przy ulicy Reja, nie mówiąc już o wielkim blokowisku przy ul. Mieszka I i osiedlu domków jednorodzinnych na Osiedlu Królewskim, które zaczęto budować w latach 80. Nie było cmentarza komunalnego. Od strony Poznania Pleszew kończył się na ulicy Kasztanowej. Jeśli chodzi o stroje, hitem mody damskiej były garsonki z niemnącej i nieprzewiewnej grempliny, natomiast eleganccy panowie nosili koszule non iron prane w proszku IXI. Czego jeszcze nie było? Lokalnych gazet i telefonów - stacjonarne mieli tylko nieliczni. "To był świat w zupełnie starym stylu" - uważają wnuki dzisiejszych jubilatów.

fot. UMiG Pleszew