Młody ostrowianin Antoni Grząka to jeden z kilku wolontariuszy, którzy w najtrudniejszym momencie zgłosili się do pomocy w dotkniętym epidemią koronawirusa Domu Pomocy Społecznej w Psarach. Spędzone tam dwa tygodnie to dla niego wielka lekcja i bardzo ważne doświadczenie.

Antoni Grząka zgłosił się do pomocy w Psarach, jak tylko usłyszał apel o pomoc: „Trzeba było coś zrobić dobrego, coś dla drugiego człowieka. To lepsze niż siedzenie w domu i patrzenie w ścianę. To na pewno jakoś zaplusuje u mnie na przyszłość”.

Młody student pierwszego roku medycyny z Ostrowa, trafił do DPS-u w Psarach w najtrudniejszym momencie: gdy potwierdzono już kilkanaście zarażeń wśród personelu i podopiecznych i gdy obawiano się, czy nie zabraknie rąk do pracy. Na początku mógł się wykazać… w kuchni. Ale to nie był problem, bo kuchnia to jego pasja, choć i tu nie brakowało niespodzianek: „Pierwszy dzień to był trochę szok. Trafiłem do "obieralni" i okazało się, że każdego dnia trzeba obrać 10 worków ziemniaków. W domu obierało się kilogram... no więc trzeba było zmienić podejście i się do tego przyzwyczaić”.

Jak sam przyznaje, dwa tygodnie spędzone w Psarach to była dla niego niezwykła lekcja, którą chętnie by powtórzył.

W DPS-ie w Psarach koronawirusa potwierdzono u 17 pensjonariuszy i 18 osób z personelu. Dwoje pensjonariuszy zmarło. Trzy osoby chorobę już pokonały.
Obecnie placówka wraca do normalnej pracy. Z części budynków zniesiono kwarantannę i przywrócono zmianowy system pracy. ośrodku znajduje się obecnie 160 niepełnosprawnych psychicznie pensjonariuszy.