Wypadek, do którego doszło na terenie kaliskiego schroniska dla bezdomnych zwierząt ma znaleźć finał w sądzie. 20-letnią kobietę, prowadzącą prace porządkowe w jednym z boksów, ugryzł pies, w wyniku czego straciła kawałek małżowiny usznej.
Kobieta 3 maja pracowała w schronisku, gdzie od marca wykonywała tzw. prace społeczne. To forma kary ograniczenia wolności stosowana przez sąd wobec sprawców przestępstw lub wykroczeń. Kobieta twierdzi, że na polecenie jednego z pracowników gospodarczych miała posprzątać boks ze zwierzętami i wtedy doszło do ataku psa. Schronisko tłumaczy, że - owszem - pracownik placówki popełnił błąd, powierzając to zadanie kobiecie. Kierownictwo zaznacza jednocześnie, iż każda osoba, która prowadzi prace na terenie schroniska, przechodzi szkolenie z zakresu BHP, a jedną z podstawowych zasad jest, iż przed rozpoczęciem czynności w boksie zwierzę trzeba z niego usunąć.

Z tak postawioną tezą nie zgadza się poszkodowana, twierdząc, że takiego szkolenia nie przechodziła i nikt nie poinformował jej o zasadach bezpieczeństwa w placówce podczas wykonywania prac porządkowych. Ponadto kobieta dodaje, iż od kwietnia miała w schronisku pracować już nie jako osoba skazana na prace społeczne, a zatrudniona, jednakże bez jakiejkolwiek umowy czy ubezpieczenia. Kobieta zaraz po wypadku została przewieziona do szpitala, a o całym zdarzeniu poinformowano jej kuratora, specjalistę z zakresu BHP Urzędu Miasta oraz Wydział Organizacyjny kaliskiego magistratu jako jednostkę nadzorującą.

Poszkodowana 20-latka zapowiada walkę o swoje prawa przed sadem.