Podwyżki za śmieci - nieuniknione. Kaliszanom udało się chwilowo uciec od wyższej stawki za odbiór odpadów - radni na nadzwyczajnej sesji przegłosowali utrzymanie dotychczasowej stawki - 23 złotych od osoby miesięcznie. Prezydencka propozycja podwyżki o 6 złotych przepadła - ale jak zapowiada Krystian Kinastowski, prezydent Kalisza - podwyżki będą konieczne i to już niebawem: "Do tej pory ten system się w miarę bilansował, bo na koniec roku do dopłaty było 300 000 czy 180 000 złotych. Natomiast nawet taka dopłata to jest naruszenie dyscypliny finansów publicznych i z tego wszystkiego trzeba się później tłumaczyć przed Regionalną Izbą Obrachunkową. To musi działać w ten sposób, że wszystko, co miasto zapłaci firmom wywożącym odpady i Orlemu Stawowi - musi potem przerzucić w opłacie na mieszkańca. I tu nie ma innej możliwości."

Jak dodaje prezydent - miasto ma niewiele do powiedzenia w sprawie rzeczywistych kosztów odbioru śmieci: "My jesteśmy organizatorem przetargu, organizatorem tego całego przedsięwzięcia, natomiast stawki określają firmy. Jeśli chodzi o stawki na Orlim Stawie, ze względu na to, że jest to związek komunalny, one są najniższe w Polsce. Tak więc mamy bardzo korzystna sytuację, jeżeli chodzi o swój zakład unieszkodliwiania odpadów, natomiast niestety jest dyktat firm, które ustaliły stawkę odbioru odpadów na tym poziomie. Nam jest tu trudno dyskutować, bo jest wolny rynek i każdy ma prawo tak sobie oszacować te kwity, jak mu się to opłaca".

na fot.: Krystian Kinastowski / prezydent Kalisza

Kaliscy radni sugerują, że miasto powinno powołać własną spółkę odbierającą odpady. Dziś w Kaliszu działają dwie firmy, które połączonymi siłami w ramach konsorcjum, obsługują cały Kalisz. I choć miasto w jednej z firm ma 40% udziałów - nie ma realnego wpływu na jej działalność i jak dodaje prezydent - nie czerpie z tego faktu konkretnych korzyści.