Realizowane od przeszło tygodnia zdalne nauczanie stawia pytania o przyszłość edukacji w Polsce. Wprowadzona 25 marca szkoła na odległość nie wywołała może zbiorowej histerii, ale dalecy euforii są zarówno nauczyciele, jak i sami zainteresowani - uczniowie.

Ministerialne i kuratoryjne wytyczne akcentują higienę pracy z komputerem, a zarazem nakazują realizację podstawy programowej. Ale czy w takich warunkach w ogóle może być o niej mowa? Na liczne, edukacyjne bolączki zwraca uwagę konsultant metodyczny Ośrodka Doskonalenia Nauczycieli w Kaliszu, dr Maciej Michalski.

Nauczanie to jedno, egzekwowanie wiedzy online to jak wkładanie kija w szprychy albo w mrowisko, bo jak zrobić to mądrze uczciwie i obiektywnie?

"Nauka w szkole jest pewną próbą; jest swoistym treningiem. To mozolne dochodzenie do sukcesu. Jeśli będę oszukiwać, to ja do tego sukcesu nigdy nie dojdę.
Natomiast u nas, w naszej polskiej mentalności mógłby być z tym duży problem, bo czy przykładowo nauczyciel odważyłby się opuścić salę albo czytać książkę, czy gazetę w czasie sprawdzianu? Wiadomo, że wtenczas wielu uczniów zwyczajnie wykorzystałoby to. A przecież nie temu to wszystko służy.
Sprawdzian, nauczanie zdalne i tak dalej. No i powstaje pytanie, jak w takich warunkach oceniać pracę uczniów, czyli pozyskiwać zwrotną informację o efektach pracy nauczyciela."

na fot.: dr Maciej Michalski / polonista, konsultant metodyczny Ośrodka Doskonalenia Nauczycieli w Kaliszu

I najgorsze w tym wszystkim jest oczekiwanie. Niepewność rodzi szereg obaw i pytań, a te najbardziej dotyczą teraz uczniów kończących podstawówki i tegorocznych maturzystów.

Dla jednych i drugich od Wielkiego Czwartku, aż do wtorku po Lanym Poniedziałku wiosenna przerwa świąteczna.

I znów... zawieszone zajęcia.