Dramatyczna sytuacja w Centrum Opieki Długoterminowej SALUS w Kaliszu przy ul. Zagorzynek 34.

Od czwartku placówka poddana jest kwarantannie po zdiagnozowaniu koronawirusa u jednej z pacjentek, którą przyjęto z oddziału udarowego kaliskiego szpitala. Ewa Goździewicz, dyrektor Salusa alarmuje, że mimo zaostrzonych środków bezpieczeństwa sanitarnego doszło do kolejnych zakażeń, także wśród personelu ośrodka.

"Pracujemy dosłownie całą dobę. Mamy pod opieką 70 osób starszych, schorowanych, niewstających z łóżek, wymagających przewijania, karmienia, bliskiego kontaktu. Cały czas boimy się, że ich zarazimy. A do tego zaczyna nam po prostu brakować sił, jesteśmy osłabieni, jest nas za mało" - mówi Ewa Goździewicz, dyrektor ośrodka.

Władze Salusa nie zwlekały z wykonaniem testów i pobrały próbki do badań od wszystkich pacjentów oraz personelu już po wykryciu koronawirusa u pierwszej pacjentki. 11 zakażonych pacjentów trafiło do szpitala w Poznaniu. Na miejscu w centrum pozostało 5 zakażonych podopiecznych. Ich stan określany jest jako stabilny.

"Jesteśmy przerażeni. Nie możemy odejść od łóżek podopiecznych, ale podchodząc do nich, ryzykujemy ich życie. Stosujemy wszelkie środki ochrony, ale to po prostu szaleństwo, że się nimi opiekujemy w takim stanie" - alarmuje dyrektorka ośrodka.

Sytuacja w placówce jest dramatyczna. Obecnie w centrum oprócz 11 pielęgniarek i pielęgniarza zakażeni są opieka medyczna, lekarz, zastępca oddziałowej, kierownik fizjoterapii, drugi dyrektor oraz dwie salowe.
Dyrektorka Salusa błaga o pomoc. Jej zdaniem największym wsparciem byłaby wymiana kadry. Do tej pory spośród zakażonych podopiecznych centrum zmarła jedna osoba.

O pomoc Salusowi prosi też dyrektor kaliskiego szpitala - Radosław Kołaciński:

O poważnej sytuacji w ośrodku poinformowane są, m.in. władze miasta, które do tej pory wsparły placówkę jedynie kilkoma łóżkami dla personelu, poznański i kaliski Sanepid, Wielkopolski Oddział Wojewódzki NFZ oraz Urząd Wojewódzki w Poznaniu.