Dwa bilboardy z hasłem "Kalisz miastem otwartym. Bez faszyzmu" od początku grudnia wiszą przy ul. Worcławskiej i Poznańskiej w Kaliszu. Aktywiści z ruchu Akcja Demokracja z całej Polski, ale też z Kalisza i okolic zrzucili się na bilboardy, które mają pokazać, zarówno kaliszanom, jak i przyjezdnym osobom, że zdecydowana większość mieszkańców jest po stronie miłości i toleracji. To kolejna akcja kaliskich grup prodemokratycznych, która jest odpowiedzią na marsz faszystów w Kaliszu z 11 listopada. Przyłączyły się do niej też kaliski Komitet Obrony Demokracji oraz naczyciele i nauczycielki z ruchu Protestu z Wykrzyknikiem.

"To co jest bardzo ważne, to pokazywanie sprzeciwu wobec zawłaszczania przestrzeni przez ekstremistów, którzy obecnie niestety działają pod parasolem rządowym. Należy zawsze przypomionać o tym, że wśród osób, który dokonywały tego ohydengo czynu 11 listopada, były to osoby znanen z występowania na konferencji partyjnej Solidarnej Polski Zbiognierwa Ziobry, a także związane z Radiem Maryja" - powiedział Jakub Kocjan z ruchu Akcja Demokracja i dodał, że to jedna z kolejnych akcji sprzeciwu wobec faszyzmu w Kaliszu.

na fot.: Jakub Kocjan / Akcja Demokracja

"Faszyzm jest, faszyzm się odradza, a u nas w mieście pełza i cały czas pokazuje swoje 'rogi'. W Kaliszu nawet nie jest problemem faszyzm. Problemem jest to, że każdy udaje, że tego nie ma, bo się tego wstydzi. To jest typowa dulszczyzna. Obywatele RP aktualnie biorą udzial w 2-ch sprawach sądowych, lokalnych związanych z faszyzmem. Jedna jest tajna. Druga od 3 lat się ciągnie i dotyczy pokazywania symboli faszystowskich w przestrzeni publicznej" - powiedziala radiuCENTRU Dorota Swinarska-Miłek z ruchu Obywatele RP.

na fot.: Dorota Swinarska-Miłek / Obywatele RP

Bilboardy będą wisieć do końca tego roku.

Oświadczenie ruchu Protestu z Wykrzyknikiem

Jako nauczycielki i nauczyciele Protestu z Wykrzyknikiem mówimy stanowcze NIE faszyzmowi i nacjonalizmowi. Nie ma naszej zgody na obojętność i milczenie w momencie, w którym demony, wydawałoby się przeszłości, zaczynają podnosić głowę. Również od naszych postaw zależeć będzie, jakie wartości przekażemy naszym uczniom i uczennicom. Zaznaczyć jednak trzeba, że odpowiedzialność leży po stronie całego społeczeństwa i tych, którzy sprawują władzę. Mówiąc o zagrożeniu nacjonalizmem i faszyzmem w polskiej szkole, trzeba przypomnieć kilka sytuacji: zaraz po dojściu PiS-u do władzy nastąpiło wycofanie obowiązku realizacji edukacji antydyskryminacyjnej w szkołach, zmieniono podstawy programowe i listy lektur, dyrektorkę jednej ze szkół zawieszono i ukarano postępowaniem dyscyplinarnym z powodu lekcji ze studentami z Algierii oraz udziału uczniów w obywatelskim wydarzeniu związanym z Konstytucją, miała miejsce wroga reakcja kuratorium na list krakowskich nauczycieli i nauczycielek wspierających młodzież LGBT+. To tylko niektóre przykłady świadczące o tym, że w polskich szkołach coraz mniej miejsca na dialog, krytyczne myślenie, równość, tolerancję. Stąd tylko krok do dzielenia ludzi, wykluczania, dyskryminacji, szkalowania, poniżania " innego". Władza nie zaleca, aby uczono o prawach człowieka i konfliktach przed którymi uciekają "PRZYCHODŹCY". Władza każe tłumaczyć uczniom i uczennicom, że żołnierze bronią kraju przed "NACHODŹCAMI". Władza chce, żeby kurator - czyli rządowy nominat - mógł więcej niż może teraz. Władza chce karać dyrektorów za niesubordynację, którą sama po swojemu zdefiniuje stosownymi aktami prawnymi. Zamiast zagwarantowanej obecnie w Prawie Oświatowym,szkoły RESPEKTUJĄCEJ UNIWERSALNE ZASADY ETYKI i STANOWIĄCEJ WSPÓLNE DOBRO CAŁEGO SPOŁECZEŃSTWA, będziemy mieli szkołę uległą władzy. Jeśli będziemy milczeć, nawet się nie obejrzymy, jak w polskiej szkole uformowany zostanie człowiek, któremu obce będą tolerancja, szacunek dla odmienności, otwarcie na inne kultury, zrozumienie globalnych wyzwań i ich konsekwencji. Jako nauczyciele i nauczycielki Protestu z Wykrzyknikiem mówimy NIE faszyzmowi, nacjonalizmowi, ksenofobii, homofobii, wykluczaniu kogokolwiek.