Oczarował publiczność, która dwukrotnie zgotowała mu owację na stojąco. Marian Dziędziel był gościem trzeciego dnia Festiwalu Filmowego w Ostrowie. Wybitny aktor znany widzom przede wszystkim z mocnych ról u Wojciecha Smarzowskiego: w "Domu złym", "Drogówce" czy "Weselu". W programie festiwalu znalazł się jego najnowszy, wielokrotnie już nagradzany film "Moje córki krowy". A na spotkaniu z widzami nie tylko pokazał swoje drugie, bardziej refleksyjne i komediowe oblicze, ale też udowodnił, że jest aktorem z krwi i kości, który potrafi zahipnotyzować salę.

"To jest właśnie ta frajda zawodowa. Nie przypuszczałem, że to się dziś stanie. Nie zawsze się to udane, ale im więcej jest widzów, tym lepiej, bo wrażenie jest inne. Dziś wyszło coś takiego, choć nie starałem się osiągnąć żadnej magii. Ale opowiedziałem to w taki sposób, żeby przekazać, co czuje aktor, kiedy staje na scenie, kurtyna idzie w górę i zostaje sam z widzami. I zbaraniałem w momencie, kiedy nikt się nie odzywał. Było fajnie, jestem zafascynowany tym momentem".

na fot.: Marian Dziędziel / aktor

Marian Dziędziel obiecał, że wróci na festiwal za rok. A tegoroczny potrwa jeszcze do 11 czerwca. We wtorek będzie można zobaczyć filmy "Żyć nie umierać", "11 minut" oraz pozakonkursowy "Uciekinier z Nowego Yorku. Partnerem medialnym wydarzenia jest Radio Centrum.

fot.: OCK