Drugi dzień festiwalu Grand Prix Komeda miał stać pod znakiem muzyki i opowieści na temat pisania o muzyce. Niestety, nie wszystko, co było zaplanowane, udało się przeprowadzić, jednak nie można za to winić organizatorów.

W spotkaniu w ostrowskiej synagodze, z powodów zdrowotnych nie mógł wziąć udziału gość i juror w jednej osobie – czyli Michał Urbaniak. Ten jeden z najbardziej znanych i cenionych w świecie polskich jazzmanów połączył się jednak z ostrowską publicznością online i mówił między innymi o tym, jak ważny jest dla niego charakterystyczny luz i dystans do siebie i świata.

"Życie na luzie miałem od dzieciństwa. Mam to chyba w genach, nie wiadomo skąd. Luz to jest podstawa tworzenia, grania muzyki, przynajmniej tej jazzowej na pewno. To czasami wykracza poza rzeczy zorganizowane, ale to wychodzi prosto z serca i duszy. To przepiękne uczucie, które przeżywałem całe życie i spędzam dalej".

Mistrz Urbaniak opowiadał sporo o swoich osobistych doświadczeniach z muzyką filmową. Choć w Polsce jest autorem zaledwie kilku muzycznych ścieżek dźwiękowych do filmów, do w USA napisał muzykę do ponad 25 obrazów. Większość to były jednak niekomercyjne, choć ambitne artystycznie projekty, które nie przebiły się do głównego nurtu kinowego. Michał Urbaniak ma jednak swój pomysł na właściwe miejsce muzyki w filmie.

"Najlepsza muzyka filmowa to ta, która służy filmowi. Może być nawet niezauważona, ale jest bardzo ważną częścią i wielkim aktorem w filmie".

Wieczorem, w wypełnionej znów po brzegi Sali OCK, z recitalem wystąpił Zbigniew Zamachowski. Śpiewający aktor zaprezentował się w niezwykle różnorodnym repertuarze; od piosenek Agnieszki Osieckiej, przez utwory z repertuaru Kabaretu Starszych Panów, na własnej wersji przeboju Stinga „Fragile” kończąc.