Polskie i obce armie przedefilowały w sobotę przez Kalisz. Ich liczebność nie była zbyt wielka, bowiem łącznie było tylko pół setki żołnierzy, ale reprezentowani byli i Polacy, i Prusacy i Rosjanie. Ci ostatni nawet przez dwie formacje, w tym jedną z litewskiego Kowna. Powodem była 95. rocznica wybuchu I wojny światowej i zburzenia Kalisza. Grupy rekonstrukcyjne zajmujące się odtwarzaniem wydarzeń historycznych odbyły potyczkę w Ostrowie Wlkp., postanowiły też przy okazji pokazać się w Kaliszu. Co skłania ich do podejmowania działań rekonstrukcyjnych?

"My pamiętamy stan wojenny. Nasi ojcowie czy dziadkowie II wojnę światową, natomiast I wojna światowa jest taką 'ziemią nieznaną'. Wiemy, że coś było. My mieszkający w okolicach Kalisza i Ostrowa wiemy, że było zburzenie Kalisza. Jest ta ciekawość, są odnajdywane jakieś pamiątki na pobojowiskach i jest wielka chęć zgłębienia tego, co wtedy rzeczywiście się działo, jak wyglądało życie szarych ludzi. - To jest próba wcielenia tych faktów w życie. Na przykład poprzez nasze umundurowanie, przez umundurowanie kolegów z armii pruskiej i carskiej. Po prostu chcemy pokazać, jak to wszystko wyglądało na żywo. - Skoro jesteśmy ubrani pięknie i błyszczymy, jest okazja pokazania się mieszkańcom Kalisza, zaprezentowania tych historycznych mundurów. Myślę, że to się spodoba."

Obserwacja reakcji kaliszan pokazała, że pokaz pokazem, ale obce armie nie są szczególnie mile widziane na ulicach miasta. Choć każdy zdawał sobie sprawę, że to tylko historyczna zabawa, przypomniały się dawne, wcale nie zabawne chwile. Goście zza obu granic mogli zatem przy okazji poznać nasze spojrzenie na tamte wydarzenia. W Kaliszu nie tylko przeszli ulicami miasta, ale również odwiedzili mogiły swoich rodaków, którzy na zawsze pozostali nad Prosną.

delurarc.fm