Trzy osoby zginęły, a pięć – w tym dwoje dzieci – zostało rannych w pożarze, który wybuchł w środowy wieczór, po godzinie 21-ej w kamienicy przy ulicy Górnośląskiej 12 w Kaliszu. Z kamienicy ewakuowano około 30 mieszkańców.

Ogień wybuchł na poddaszu kamienicy. „W pożarze zginęło trzech mężczyzn w wieku 40, 53 i 61 lat. Wszyscy przebywali w jednym mieszkaniu. Pięć osób zostało odwiezionych do szpitala, wśród poszkodowanych jest dwoje dzieci" - powiedziała Radiu Centrum starszy sierżant Anna Jaworska-Wojnicz, oficer prasowy kaliskiej policji.

4 osoby poszkodowane we wczorajszym pożarze przebywają nadal w kaliskim Szpitalu Zespolonym przy ul. Poznańskiej. "To dwoje dzieci, które są na oddziale pediatrycznym, ich 29-letnia matka i 31-letni mężczyzna" - powiedział Radiu Centrum Paweł Gawroński, rzecznik prasowy kaliskiego Szpitala przy ul. Poznańskiej:

"Dzieci w wieku 4,5 i 7,5 roku są w stanie ogólnym dobrym, nie ma mowy o stanie zagrożenia życia. One były podtrute tlenkiem węgla, ale pogotowie zadziałało błyskawicznie, dzieci szybko dostały tlen. Także stężenie czynników, które świadczą o ekspozycji na tlenek węgla jest zupełnie minimalne. Osoby dorosłe - to 29 letnia matka dzieci, znajduje się na obserwacji na oddziale zewnętrznym, też wyłącznie ze względu na podtrucie tlenkiem węgla."

Na oddziale chirurgicznym przebywa 31-letni mężczyzna. Jest podtruty tlenkiem węgla, i podejrzewa się u niego także poparzenie górnych dróg oddechowych, ale jego stan jest dobry, bez zagrożenia życia. Na własne żądanie wypisany ze szpitala został piąty pacjent - 32-letni mężczyzna - przywieziony wieczorem przez pogotowie.

Mieszkańcy budynku podczas akcji ratowniczej zostali ewakuowani, podstawionym autobusem odwieziono ich do Centrum Interwencji Kryzysowej. Na ewakuację nie zgodziło się dwoje starszych mieszkańców parteru kamienicy - służby ratunkowe po ustaleniu, że nie grozi im niebezpieczeństwo, pozwoliły pozostać im na miejscu.

"Czekamy na decyzję Powiatowego Inspektora Budowlanego, który stwierdzi jaka część mieszkań nie nadaje się do zamieszkania w najbliższym czasie. Od tego uzależnione są dalsze działania służb. Mam tu na myśli głównie Wydział Spraw Społecznych i Mieszkaniowych w Kaliszu."

Wiadomo, że w kaliskim Centrum Interwencji Kryzysowej przebywa jedna osoba, cztery nadal pozostają w szpitalu. 14 mieszkańców ewakuowanych z kamienicy przebywa u swoich rodzin.

Przyczyny tragedii ustala policja pod nadzorem prokuratora.

Ulica Górnośląska była całkowicie zamknięta dla ruchu – od Rogatki do ulicy Młynarskiej. Utrudnienia trwały do godziny 3 w nocy.

Minimum pięć lokali w kamienicy, w której w środę doszło do tragicznego pożaru, zostanie wyłączonych z użytkowania. "Pomieszczenia są bardzo zniszczone i najemcy otrzymają lokale zastępcze" - powiedział Radiu Centrum Wojciech Bachor, dyrektor Miejskiego Zarządu Budynków Mieszkalnych w Kaliszu:

"Z poddasza dwóch naszych najemców przebywa w szpitalu. Wydział spraw mieszkaniowych kaliskiego magistratu zapewni im lokale zastępcze. Na poddasze nie ma powrotu. Na III piętrze, tuż pod poddaszem, mieszkanie jest bardzo zalane. Tam są stropy drewniane, woda przeleciała jak przez sito, mieszkanie wymaga osuszenia. Dla tej rodziny i dla rodzin z II piętra będą także wyznaczone mieszkania zastępcze."

Natomiast na parterze, w mieszkaniu jest niewielkie zalanie, ale można je osuszyć, mieszkając. "Lewa strona budynku musi być rozkwaterowana, prawa pozostaje i w tej części najpilniejszą sprawą jest włączenie energii elektrycznej, bo znajdują się tam lokale mieszkalne jak i użytkowe" - dodał Wojciech Bachor. Obecnie trwa zabezpieczanie dachu plandeką.
Wydział Spraw Mieszkaniowych w porozumieniu z MZBM-em przygotowuje 5 lokali zastępczych.

Na około 200 000 zł szacowany jest remont kamienicy przy ul. Górnośląskiej 12, w której w środę doszło do tragicznego pożaru. "Przyczyną pożaru było najprawdopodobniej zaprószenie ognia" - powiedział Radiu Centrum Wojciech Bachor, dyrektor Miejskiego Zarządu Budynków Mieszkalnych w Kaliszu:

"Najważniejsza jest odbudowa dachu. Ogień był bardzo ukryty - pomiędzy dachówką, a sufitem mieszkań. Straż pożarna miała bardzo utrudniona pracę. Dopiero jak rozebrano facjatę, zdjęto dachówkę, można było się dostać do źródła ognia. Trzeba wyremontować też całe poddasze i osuszyć III i II piętro. Na razie nie wiemy jak się zachowają sufity i tynki. Do wymiany jest też instalacja - elektryczna, gazowa. Zakres remontu jest bardzo szeroki. Szacuję, że jego koszt może sięgnąć 200 000 zł."

Mieszkanie, które się spaliło było wynajmowane przez młodego, samotnego mężczyznę. Wiadomo, że miał u siebie gości, którzy niestety zginęli. Najemca lokalu przebywa w szpitalu. "Tydzień temu okazało się, że ten 31-letni lokator kradł prąd, poinformowaliśmy o tym policję. Miał zainstalowany licznik przedpłatowy, ale i to mu nie wystarczało i podłączył się nielegalnie do instalacji" - dodał Wojciech Bachor.