Umowy zawierane "za kasę" z wykonawcami inwestycji to zarzut radnego gminy Godziesze Wielkie Zbigniewa Spychały skierowany do wicewójt Alicji Jędrasiewicz, jednocześnie przewodniczącej komisji ds. zamówień publicznych. Zdaniem wicewójt to bezpodstawne pomówienie, które psuje wizerunek urzędników gminy, radnych i sołtysów. Na ostatniej sesji Alicja Jędrasiewicz na piśmie zwróciła się do przewodniczącego rady gminy o wyjaśnienie sprawy.

Pomówienie dotyczyło rzekomo nieuczciwego wyboru wykonawców realizujących zlecenia dla gminy. Radny zarzuca też urzędnikom, że w przetargowych specyfikacjach nie ma konkretnych informacji dotyczących inwestycji. Radnemu Spychale chodziło o to, by nad gminnymi przetargami i wykonaniem inwestycji czuwali radni i mieszkańcy. "Uchwałę, która dotyczy tej sprawy, chcę wprowadzić od początku roku" - mówił radny na sesji:

"Władze samorządowe gminy mają obowiązek włączenia samorządu lokalnego - minimum jednego radnego i rady soleckiej w skład komisji dot. inwestycji. Władze samorządowe mają obowiązek też poinformować o tym, że procedury przetargowe i te związane z inwestycją się rozpoczynają, a także o odbiorze już wykonanego zadania. Gdybyśmy to robili, tych problemów by nie było. Mam prawo mieć wątpliwości co do ceny wykonywanych inwestycji. Chociażby przedszkola, które u nas kosztowało 4 000 000 zł, a w Koźminku 2 000 000 zł. To nie są pieniądze wójta, tylko nasze, wspólne."

"To co powiedział na lipcowej sesji radny Zbigniew Spychała, to pomówienie nas wszystkich, ja nie mogę tego tak zostawić" - powiedziała Radiu Centrum Alicja Jędrasiewicz: "Podczas rozmów na przedwakacyjnej sesji, przy omawianiu tematów inwestycyjnych, radny wstał i oskarżył komisję, której jestem przewodniczącą o to, że, cytuję: "gmina podpisuje umowy za łapówki, w wysokości od 10% do 20%. Byłam zaskoczona jego stwierdzeniem, bo nie wynikało ono z żadnych rozliczeń, niedomówień. Ta informacja mnie oburzyła, padła w obecności sołtysów, z którymi współpracuje nam się dobrze. Gdybym była sołtysem, też by we mnie ta informacja wzbudziła nieufność. Dlatego po przeanalizowaniu sprawy, uznałam, że trzeba tę sytuację wyjaśnić. Zwróciłam się z pismem do przewodniczącego Rady Gminy, żeby doprowadził do jakiejkolwiek kontroli. Niech ta wykaże ewentualnych winnych, lub oczyści pomówionych. Zdaję sobie sprawę, że przez to komisja rewizyjna będzie miała bardzo dużo pracy. Ale tu nie chodzi tylko o mnie, ale o majestat gminy, urzędu i osób tu pracujących. Staramy się wykonywać tę pracę jak najlepiej, najuczciwiej, poświęcamy nasz prywatny czas i takie oskarżenia bolą. Winnych ukarać, niewinnych oczyścić, to jest moją intencją."

Sytuację próbowali łagodzić radni i wójt gminy, a sołtysi głośno mówili, żeby rada zajęła się poważniejszymi sprawami. Józef Podłużny tłumaczył zebranym, że "droga, na którą radny Zbigniew Spychała wprowadził całą społeczność gminy jest drogą bałamutną": "Jeden z sołtysów przedstawił mi społeczną wersję rozwiązania tego problemu. Co zrobić żeby społeczeństwu udowodnić, że to wszystko jest nieprawdą? Pan sołtys był takiego zdania, cytuję: "Podejdź Pan i walnij mu w pysk." Nie zrobię tego, w związku z tym jestem na straconej społecznie pozycji."

Radni, broniąc radnego Spychały mówili, że oskarżenie padło w emocjach i nerwach. Proponowali publiczne przeprosiny. Na te jednak radny Zbigniew Spychała się nie zdobył i na ostatniej sesji, po burzliwej i emocjonującej dyskusji radni przegłosowali uchwałę, która spowodowała, że procedury przetargowe w ostatniej kadencji zbada gminna komisja rewizyjna. Co ciekawe, radny Zbigniew Spychała za tym, żeby sprawa była zbadana przez komisję, nie głosował.