Dybowscy
10 gru. 2014 - 13:05 – red. wydania: sudol@rc.fm
W tym roku przypada 110 rocznica urodzin Stefana – starszego z braci Dybowskich, którzy zapisali się trwale w historii naszego miasta, a których losy i działalność – niezwykła i czasem niejednoznaczna w ocenie, na pewno warte są naszej uwagi. Przyjrzyjmy się im więc pokrótce...
Sześć lat po Stefanie, w kwietniu 1909 r. rodzi się, jako piąty w rodzinie, młodszy z dwóch braci, o których dziś chcę opowiedzieć - Janusz Teodor. Byli synami Zofii i Teodora Dybowskich, którzy wkrótce po urodzeniu Janusza przenieśli się ze Zduńskiej Woli do Piwonic. Teodor Dybowski - syn powstańca listopadowego - od 1905 roku pozostawał pod stałym nadzorem policyjnym. W końcu przeniesiono go na wieś aby nie wpływał źle na lojalnych poddanych jego cesarskiej mości, do czego mu pobyt na wsi nie da okazji. Tam otrzymał posadę nauczyciela. Synowie często zastępowali ojca w pracy nauczycielskiej. Nawet najmłodszy, Janusz, gdy ukończył lat siedem, pomagał ojcu jako... młodszy nauczyciel piwonickiej szkoły,. Okazało się, że uczniowie szanowali swego rówieśnika, który nie tylko pisał i liczył jak stary nauczyciel ale jeszcze z wielkim przejęciem czytał na przerwach Ogniem i mieczem Sienkiewicza.
Wiosną 1919 r., po śmierci ojca, Dybowscy opuszczają Piwonice, które Janusz Teodor, późniejszy pisarz wspomina z olbrzymią nostalgią Padałem na ziemię, obejmowałem ją ramionami, całowałem tę jedyną, jaką człowiek może mieć wierną kochankę. Mogę bez przesady powiedzieć, że pierwszym uczuciem synowskim ukochałem najpiękniejszą na świecie ziemię rodzinną i lud tej ziemi. A zapach soczystych gruszek z piwonickiego sadu to dla „Jonyszka" najpiękniejszy zapach dzieciństwa. Piątka barci Dybowskich pobiera naukę w kaliskim Gimnazjum im. Tadeusza Kościuszki Tam, pod pseudonimem „Abstraktor" Janusz Teodor drukował swoje pierwsze, często humorystyczne opowiadania. Później studiuje on na Wydziale Prawa Uniwersytetu Batorego w Wilnie. W 1933 r., jako student, przemawia nad trumną rektora wileńskiego uniwersytetu a jednocześnie krajana – Alfonsa Parczewskiego. Po powrocie do Poznania podjął studia w zakresie ekonomii i filozofii, następnie pracował jako bibliotekarz i zastępca dyrektora w Bibliotece Raczyńskich. W 1937 r. kaliszanie oklaskują komedię Dybowskiego Von Schwindel w polskim dworze.
Po wybuchu II wojny walczył we Francji. Ucieka z niemieckiej niewoli i przedostaje się do Szwajcarii, gdzie doktoryzuje się na podstawie pracy o Norwidzie. Mając możliwość objęcie posady asystenta na uniwersytecie w Brukseli w 1947 r. powrócił jednak do Polski W Kaliszu uczestniczył w zjeździe wychowanków Gimnazjum i Liceum im. Tadeusza Kościuszki, w trakcie którego w kaliskim teatrze odbyła się prapremiera jego sztuki I ty poznasz Marylę. Wtedy też spotyka się z bratem Stefanem, kolejna taka sposobność nadarza się podczas pogrzebu zmarłej w Warszawie matki. Przed śmiercią wyraziła ona pragnienie spoczynku na zagorzyńskim cmentarzu, gdzie przed trzydziestu laty pochowano jej męża - Teodora.
Zostawmy zatem na chwilę Janusza i popatrzmy, co porabiał Stefan. Jego losy potoczyły się nieco inaczej. W czasie wojny związany z partyzantką chłopską, co otwiera mu drogę do kariery politycznej w nowym tzw. ludowym państwie. Zostaje wicewojewodą a potem wojewodą białostockim i wreszcie w rządzie premiera Cyrankiewicza obejmuje tekę ministra kultury i sztuki. Jest też posłem w – co tu dużo mówić – najmniej chwalebnym okresie naszej powojennej historii – latach 1947-52.
Wydaje się, że karierę zrobi również Janusz Teodor. W latach 1947 - 48 pełnił funkcje on kierownika Teatru Polskiego w Poznaniu, a następnie w Olsztynie. Po przeprowadzce do Warszawy został lektorem w przedsiębiorstwie Artos. W odróżnieniu od brata, nie chce jednak angażować się w politykę, nie chce też, mimo nacisków, wstąpić do partii.. Określa siebie jako człowieka żyjącego „bez liberii" – tak też tytułuje jedną ze swych powieści. Prawdopodobnie taką postawą ściąga na siebie kłopoty. W 1952 r., w okresie największego stalinowskiego terroru, zostaje mu przedstawiony zarzut szpiegostwa na rzecz USA i przynależności do tajnej organizacji. Trafia do więzienia, skąd wprawdzie dzięki protekcji brata czy raczej odwilży po śmierci Stalina wkrótce wychodzi, otrzymuje jednak zakaz opuszczania kraju i podejmowania pracy w Warszawie. Zostaje kierownikiem literackim kolejnych teatrów na prowincji. Do Szwecji ucieka żona, której wkrótce udaje się sprowadzić syna. Dybowski poświęca się całkowicie pracy literackiej. Oprócz wspomnianego Życia bez liberii, w której opisał m.in. niszczenie miasta przez Prusaków w 1914 r. jest on autorem, publikowanych jeszcze przed wojną tzw. Gadek kaliskich – autentycznych opowiadań z okolic Kalisza np. Bez co Jurek Rykała umieroć nie chcioł, Jak się Wojtek Dębowy wykierował na półpanka, Jak kościelny z Rypinka diobła w skrzynce chowoł i in.. O ukazanej w nich gwarze chłopskiej Dybowski mówił: Mnie gwara ta bardziej się podobała od języka literackiego, którym mówiło się u nas w domu. Brzmiała w moich uszach jak najpiękniejsza w świecie muzyka kraju mego dzieciństwa. Rodzinnemu miastu z okazji obchodów osiemnastu wieków zadedykował też powieść Gorące wici. Jej akcja rozgrywa się w II w. na terenie starożytnej Kalisii, kiedy rozwijają się kontakty pomiędzy imperium rzymskim a krajami słowiańskimi. Pisarz jest bardzo popularny i chętnie przyjmowany w rodzinnym Kaliszu. Przyjeżdża do nas wielokrotnie na spotkania autorskie, w Kaliszu obchodzi w 1969 r. jubileusz czterdziestolecia swojej twórczości. Rok później otrzymuje Honorowe Obywatelstwo Kalisza.
Ale, niestety, i tu pojawia się spory zgrzyt. Związany jest z wydaną w 1975 r. ostatnią powieścią Dybowskiego: Sagą grodu nad Prosną. Ukazuje ona konspiracyjną, antyfaszystowską działalność podczas okupacji kaliszan niemieckiego pochodzenia – Fibigerów, Fuldych czy Nowackiego. Staje się przedmiotem krytyki i ataków na autora. Książka budzi też kontrowersje wśród kaliszan. Autor musi wydać oświadczenie, że fikcyjni bohaterowie nie mają nic wspólnego z rzeczywistymi postaciami. Na niewiele się to zdaje – książka zostaje wycofana z księgarń. Sprawa ta, jak twierdzą jego przyjaciele, „zabiła Dybowskiego". Pisarz umiera w 1977 r. w Warszawie.
A brat Stefan? Po 1956 r. ucieka – a może raczej jest wypchnięty – z polityki, ale utrzymuje się na powierzchni. Jest prorektorem warszawskiej WSP, prezesem Ludowej Spółdzielni Wydawniczej i... Towarzystwa Przyjaźni Polsko-Albańskiej. Jego córką była, urodzona jeszcze w Kaliszu, znana reżyserka i autorka wielu dubbingów filmowych – Zofia Dybowska-Aleksandrowicz. Stefan Dybowski umiera w 1970 r. i jest pochowany na warszawskich nowych Powązkach.
autor: Piotr Sobolewski (c)
Był to 16 odcinek audycji "Urzekła mnie moja historia", zatytułowany „Dybowscy".
Poprzedni odcinek możecie przeczytać ---> TUTAJ
Programu historycznego pt. "Urzekła mnie moja historia" można słuchać na antenie Radia Centrum 106.4 w poniedziałki i środy o godz. 12:15 (powtórki w soboty i niedziele o 13:15).
Czyta: Piotr Sobolewski
Każde forum komentarzy umieszczone pod informacjami prasowymi na niniejszej stronie internetowej (www.rc.fm), nie jest moderowane w czasie rzeczywistym - komentarze nie są weryfikowane przed ich automatyczną publikacją. Nie jest dozwolone umieszczanie w ww. komentarzach: nazw i marek o charakterze komercyjnym, linków czy innego rodzaju przekierowań do innych stron internetowych i jakichkolwiek obiektów graficznych. Wpisy łamiące prawo należy zgłaszać na adres: adm@rc.fm. Wpisując jakikolwiek komentarz na niniejszej stronie internetowej (www.rc.fm), autor tego komentarza przyjmuje świadomie do wiadomości i świadomie akceptuje bezwarunkowe prawo właściciela niniejszej strony internetowej (www.rc.fm) do usunięcia lub modyfikacyjnego skrótu wpisanego komentarza oraz brak gwarancji zapewnienia ciągłości publikacji wpisanego komentarza, jako korespondencji niezamówionej przez właściciela niniejszej strony internetowej (www.rc.fm).