Pomocy materialnej i finansowej nieustanie potrzebuje kaliskie Schronisko im. Św. Brata Alberta dla Bezdomnych Mężczyzn w Kaliszu. Miasto rocznie na placówkę przekazuje ok. 150 000 zł. Żeby schronisko mogło przetrwać, a mieszkający tam mężczyźni mieli w miarę godne warunki, potrzeba rocznie jeszcze dodatkowo około 200 000 zł. "To jest ciągła żebranina" - powiedziała Radiu Centrum Bożenna Pietniunas, szefowa Schroniska im. Św. Brata Alberta:

"My pieniędzy nie zbieramy. Przyjmujemy natomiast każdą pomoc materialną. Są ludzie dobrej woli, którzy nas mocno wspierają. Otrzymujemy środki czystości, ubrania i przede wszystkim wyżywienie. Sami, każdego roku mamy zakopcowane warzywa na zimę. Od sponsorów otrzymujemy kapustę kiszoną i ogórki. Naszymi sponsorami są też właściciele sklepów i piekarni. Jednak nie wiadomo jak długo ci ludzie będą chcieli nam pomagać. Wsparciem jest też Bank Chleba z Kalisza. Każdego dnia walczymy o byt, dosłownie".

na fot.Bożenna Pietniunas

Schronisko, jak każda instytucja musi także płacić rachunki za media. Tylko za gaz, za okres letni placówka musiała zapłacić ok. 1000 zł. W ziemie ta kwota jest jeszcze większa. Na noc ogrzewanie jest wyłączane. Obecnie w kaliskiej placówce przy ul. Warszawskiej przebywa ponad 40 mężczyzn. Gdy tylko temperatura spadnie i warunki pogodowe się pogorszą, potrzebujących będzie więcej.