34 bezdomnych przebywa w schronisku Towarzystwa Brata Alberta w Pleszewie. Kilku mimo mrozów przemieszkuje w opuszczonych budynkach a jeden nawet w ziemiance.

Nawet taki mróz, jaki był dzisiejszej nocy, nie wypłoszył z legowisk czterech bezdomnych, którzy mieszkają w opuszczonym budynku w dawnej jednostce wojskowej. Znajduje się on przy samych Plantach, ma wybite okna, uszczelnione szmatami i foliami. Na piętrze w jednym pomieszczeniu barłogi, na których koczuje czterech mężczyzn, na podłodze butelki po denaturacie, w słoiczkach jedzenie, jakaś odzież, buty, w pomieszczeniu obok grill. O 8.30 zastajemy jednego zakutanego w koce, mówi, że nogi ma odmrożone, w południe wyjdzie do sióstr zakonnych na obiad, potem spróbuje pozbierać jakieś puszki, kupi pół litra "bryndki" i wróci do legowiska.

Mówi, że ma w Pleszewie matkę, siostrę, ale odkąd zaczął pić, nie może tam wrócić, może tylko w Wigilię. U Brata Alberta był, ale tam pijany nie ma wstępu, a on bez tego nie potrafi. Podobnie jak bezdomny, który owinięty w folie koczuje mimo mrozu w dołach przy ul. Piaski. Wie o nich straż miejska oraz Towarzystwo Brata Alberta. Czuwają nad nimi z daleka.

kuczynskarc.fm