"Zatajenie informacji o kontakcie z osobą, która wróciła z zagranicy naraziło zdrowie i życie wielu osób" - mówi radiuCENTRUM Sławomir Wysocki, dyrektor szpitala w Wolicy, w którym początkowo przebywała pacjentka, którą później, w szpitalu zakaźnym w Poznaniu zdiagnozowano na obecność koronawirusa. 37-letnia kobieta zmarła. Szpital w Wolicy jest zamknięty, personel i pacjenci przechodzą kwarantannę:

"Rodzina, pomimo wielokrotnie zbieranych wywiadów, zarówno lekarskich, jak i pielęgniarskich, twierdziła, że kontaktów pacjentki z osobą, która wróciła zza granicy nie było. A potem okazało się, że kobieta miała styczność z członkiem rodziny, który jeździ tirem i wrócił z Włoch. Pierwsze objawy, które sugerowały podłoże bakteryjne zapalenia płuc, które przechodziła pacjentka. doprowadziło to do sytuacji, w której zostało narażone życie i zdrowie zarówno pracowników, jak i pacjentów naszego szpitala. Zatajenie tego faktu spowodowało w konsekwencji wyłączenie szpitala z roli, do której został powołany. Apeluję - niech hasło "Rodaku, nie kłam medyka!" stanie się naszym hasłem przewodnim" - apeluje dyrektor Wysocki i przestrzega przed brakiem odpowiedzialności:
"W tej trudnej sytuacji tylko odpowiedzialne zachowanie nas wszystkich może nas uchronić przed dalszymi konsekwencjami. Nie jest żadnym argumentem tłumaczenie rodziny, że mieli obawę, że kobiecie nie zostanie udzielona pomoc lekarska. My, pracownicy ochrony zdrowia jesteśmy świadomi naszej roli i odpowiedzialności i nigdy, nikomu takiej pomocy nie odmówimy. Jeszcze raz powtarzam - nie okłamujcie personelu medycznego" - dodaje dyrektor.

na fot.: dyrektor szpitala w Wolicy, Sławomir Wysocki

Zatajenie ważnych informacji powoduje, że nie są wdrażane odpowiednie procedury - a to nie tylko naraża zdrowie personelu medycznego, ale może sprawić, że chory, który okłamuje lekarza czy ratownika, może nie otrzymać odpowiedniej, dedykowanej mu pomocy.