Kalisz zabiega o bezzwrotną dotację z Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej w Warszawie na usunięcie i rekultywację toksycznych odpadów, zlokalizowanych przy ul. Wrocławskiej. To pokłosie niedzielnego zdarzenia, w którym na terenie składowiska - w trakcie kontroli - zasłabł strażnik miejski. Na likwidację odpadów potrzeba aż 11 000 000 złotych.

"Próbujemy pozyskać kwotę ponad 7 000 000 złotych z funduszu NFOŚiGW. Tam jest program, który pozwala na takie działania. W budżecie Kalisza zabezpieczyliśmy 3 000 000 złotych. Łącznie ta kwota pozwoliłaby na to, by ten wniosek uruchomić i poszukać wykonawcy, który usunie odpady" - powiedział radiuCENTRUM Jan Adam Kłysz, naczelnik wydziału ochrony środowiska.

na fot.: Jan Adam Kłysz / naczelnik Wydziału Gospodarki Komunalnej i Ochrony Środowiska.

Jak zapewnia Kłysz wniosek otrzymał już pozytywną ocenę formalną. Teraz będzie sprawdzany pod względem merytorycznym. Na wyniki musimy poczekać do marca.

"W budżecie, który przyjęliśmy, nie było przewidzianych środków na unieszkodliwienie tych odpadów. Jest to problem miasta. Będziemy musieli ten koszt ponieść. Odbędzie się to pewnie - w przypadku gdybyśmy takiej dotacji nie uzyskali - kosztem jakiejś inwestycji, na którą wszyscy mieszkańcy Kalisza czekają" - powiedział radiuCENTRUM Krystian Kinastowski, prezydent Kalisza.

na fot. od prawej: Krystian Kinastowski / prezydent Kalisza; Jan Adam Kłysz / naczelnik wydziału ochrony środowiska

Jeżeli nie uda się pozyskać dotacji, miasto weźmie pożyczkę z NFOŚiGW. Składowisko zostanie usunięte do końca 2019 roku.

Obiekt jest obecnie zabezpieczony i nikt nie ma do niego dostępu. Strażnicy patrolują teren wokół składowiska dwa razy na dobę.

Jednocześnie prezydent apeluje do wszystkich parlamentarzystów, którzy mogą mieć wpływ na ocenę złożonego wniosku o pomoc w rozwiązaniu sprawy.