Głosi stara łacińska maksyma. Ale temat śmieci w kontekście podniesienia opłat za usługi komunalne - w kolejnym z polskich z miast - wywołuje sporo kontrowersji i do przyjemnych nie należy.

Prezydent Kalisza Krystian Kinastowski unieważnił przetarg na odbiór odpadów miejskich, do którego zgłosiło się tylko jedno konsorcjum. RadioCENTRUM dotarło do informacji, wedle których przedsiębiorstwo za obsługę śmieci chciało 45 000 000 złotych, a miasto za odpady płaci rocznie 15 000 000:

"Rozpoczynamy negocjacje z dotychczasowymi przedsiębiorcami, którzy obecnie zajmują się naszymi odpadami" - powiedział radiuCENTRUM Jan Adam Kłysz, naczelnik wydziału środowiska kaliskiego magistratu.

na fot.: Jan Adam Kłysz / naczelnik wydziału środowiska UM w Kaliszu

Na decyzję prezydenta wpłynęły też nowe, poselskie ustawy o gospodarce komunalnej. Kaliscy rajcy - najpóźniej w sierpniu - muszą ponownie spotkać się na sesji Rady Miasta i zdecydować o nowych stawkach "śmieciowych" od września. Później ruszą prace nad modelem zarządzania odpadami nad Prosną, by dostosować go do zmian wprowadzonych przez Sejm.

"Dzisiaj nie jestem w stanie powiedzieć, czy to będzie kilka, czy kilkanaście złotych. Na pewno podwyżka musi pokryć koszty systemu w całym roku i tak to będziemy kalkulować" - dodał Kłysz.

Ale w niektórych miastach w Polsce opłaty za śmieci wzrosły nawet o 1000% i tego najbardziej obawiają się kaliszanie.

Powodem tak drastycznego wzrostu są idące w górę koszty pracownicze przedsiębiorstw zarządzających odpadami. Powszechnie wiadomo, że praca przy segregacji nie należy do najprzyjemniejszych i najbezpieczniejszych.

Sortowanie śmieci to m.in. ryzyko skaleczeń igłami niewiadomego pochodzenia - taki przypadek miał już miejsce w Ostrowie Wielkopolskim.